wtorek, 31 października 2017

46. W końcu ruszyłam - Dzień 2/3

Hej :)
W końcu nie witam was z wyrzutami sumienia, ale z pełną dumą. To trzeci dzień i jest coraz lepiej ^^ Nadal mam chwile zawahania, ale staram się nie poddawać. Na przykład wczoraj wieczorem mama zrobiła placki ziemniaczane, strasznie mnie kusiło, ale ogarnęłam się i poszłam do siebie. Nie zjadłam nic nad to co planowałam :)

Dzień drugi prezentuje się tak:
7:00 - Mleczny start waniliowy (238)
10:30 - 2 sucharki żytnie z 1/2 plasterka serka żółtego (65)
13:20 - to samo co wyżej, czyli następne 65 kacl
18:00 - jogurt Danio waniliowy 140g (141)
O 15 zjadłam pół banana, ale jako, że nie jem owoców i nie potrafie się do nich przemóc to postanowiłam, że jeśli jakiegoś zjem nie policze go do bilansu. Nie wiem czy powinnam tak robić, ale chciałabym się troche zmotywować do jedzenia czegoś ponad to co jem zazwyczaj :)

Przez 30 minut pojeździłam na rowerku stacjonarnym i wypiłam 2,25l wody i duży kubek kawy z mlekiem, żeby się obudzić i usiąść do nauki ^^

Dzisiaj jakoś się udało. Mimo, że po powrocie ze szkoły mama zadowolona dała mi batonika (160kacl) to i tak jakimś cudem mieszcze się w bilansie :P

Waga rano pokazała 75,8kg, to oznacza że w trzy dni ubyło mi 1,8kg :) Wypiłam 0,6 l wody i 0,8l zielonej herbaty. Wieczorem standardowo pije wode z cytryną więc jeszcze troche przybędzie ^^

Zjadłam dziś 520/600 kacl, o 18:00 jeszcze 3 wafle ryżowe i zamknę dzień na 583kacl :) Jeszcze godzinę temu zmierzałam do kuchni myśląc "a co tam", ale udało mi się zatrzymać i wrócić do pokoju. Cieszy mnie to bo teraz nawet nie mam ochoty na to co mnie jeszcze niedawno kusiło.

Za chwile zabieram się do ćwiczeń. Nadal trzymam się 30 minut. Dzisiaj w planach 10 minut rowerku, 10 minut hula hopu z masażerem i 10 minut gimnastyki z rozciąganiem.
Wracałam dziś pieszo ze szkoły na dworzec co daje ok 2 km spaceru ^^

Mam prośbę by osoby, które czytają zostawiały linki do swoich blogów :) Następny post dodam prawdopodobnie pojutrze. Trzymajcie się ciepło, do następnego ^^

2 komentarze:

  1. Mało jesz... Jesteś pewna, że nie chcesz zacząć od wyższego limitu?
    Gratuluję silnej woli! Ja też mam czasami tak, że mam ochotę coś bardzo, bardzo zjeść, ale mówię sobie:"nie, zostało Ci jeszcze półtora miesiąca, dasz radę!" Ale w sumie, to ja nie jem tak mało jak Ty xd.
    Powodzenia dalej i przemyśl sprawę z limitem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się u Ciebie, nie pytaj dlaczego, bo jeszcze Ci nie odpowiem. Gratuluję spadku wagi. Bilans ładny, tak myślę przynajmniej. Jestem amatorką nie mam prawa oceniać.
    Pisałaś że chcesz link do bloga, więc zapraszam
    http://mentolowekwiatki.blogspot.com/

    #Lucky.

    OdpowiedzUsuń