piątek, 30 czerwca 2017

10. Dzień 9

Hejoo :D

Mam dziś wyjątkowo dobry humor mimo, że pogoda nie współpracuje i pada deszcz. Wczorajszy dzień zakończył się poważną rozmową telefoniczną z D. Rozmawialiśmy o nas. Powiedziałam mu bardzo wiele o tym dlaczego jestem jaka jestem. No cóż, nie żałuję tego. Powiedział, że chciałby mnie zmienić. Tak, żebym zaczęła normalnie jeść. Obiecałam mu, że postaram się bardziej na niego otworzyć i zacząć mówić kiedy jest mi źle, i że przestanę się ciągle odchudzać. No cóż, drugiej części nie mogę dotrzymać.

Dzień był bardzo udany. Zrobiłam porządek na półkach i biurku. Pomalowałam paznokcie (dwa właśnie zdrapałam :c ).
Staram się normalnie rozmawiać z mamą. Masełko ma trochę racji... Chcę powoli zacząć naprawiać nasze relacje.
Niedawno wyszłam z wanny. Przez godzinę siedziałam w zimnej wodzie ^^ Powoli zaczęłam lubić te kąpiele, tylko troszkę zdrowie mi utrudnia :P

Dzisiejszy bilans :
Śniadanie (12:00) - 4 chlebki wasa żytnie ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem:
171/300 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 99,8 kacl
35 minut hula-hopu z masażerem - (?)

Wie któraś z Was ile kalorii spala się kręcąc hula-hopem z masażerem (2kg) ? Nigdzie nie mogłam znaleźć o tym informacji :P

Trochę boli mnie głowa. Chciałam iść się jeszcze przejść z kuzynami najkrótszą trasą (2 km), ale raczej odpuszczę. Zaczyna mnie mdlić. Może to przez przeziębienie.

Jutro dzień ważenia i  mierzenia. Nie mogę się doczekać. Już prawie 1/3 diety za mną :D Wieczorem prawdopodobnie pojawi się wpis z jutrzejszym bilansem i efektami ^^ 

Dziękuje za całe wsparcie jakie od Was otrzymuję :) Nawet nie wiecie jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa ^^

Trzymajcie się cieplutko i do jutra :3

czwartek, 29 czerwca 2017

9. Dzień 8

Hej to znowu ja, wita Was chodząca porażka :)
Zamierzałam dodać dziś tylko krótki wpis z informacją, że znowu zawaliłam, ale chyba mi się nie uda. Dla cierpliwych - zapraszam do czytania.

Nie wiem ile zjadłam, nie chce wiedzieć. Cały dzień leże w łóżku. Jestem chora. Na dobitkę poszłam umyć głowę w lodowatej wodzie. Mama coś tam marudziła, że mam zagrzać sobie wodę. Zignorowałam ją i kontynuowałam. Rzuciła tylko tekstem "skoro Ty mnie nie słuchasz, to ja Ciebie też nie będę, zapomnij, że Cie gdzieś puszcze w niedziele jak D. przyjedzie". Jest śmieszna. Chce mi się płakać i śmiać na raz. Niby kiedy Ona mnie słuchała ? Wie, że się tnę, widzi, że coraz mniej jem, wie, że nie radze sobie sama ze sobą. ONA TO WSZYSTKO WIE, a zachowuje się jakby wszystko było w jak najlepszym porządku. Tata już nawet nie zwraca na mnie uwagi. Nasza dzienna rozmowa polega tylko na przywitaniu się gdy wraca z pracy. Zawiodłam go jako córka.. wiecie co kiedyś usłyszałam jak rodzice byli pijani ? Mama zaczęła mówić, że tata wcześniej powiedział jej, że jeśli nie poradzę sobie w technikum to będzie się mnie wstydził. Zabolało.

Od dziecka radziłam sobie w szkole i od dziecka byłam okrągła. Pamiętam, że zawsze byłam wesoła i pełna życia. Lubiłam spędzać czas z ludźmi. Przyjaźniłam się z dwiema dziewczynami. Jedna z nich nie radziła sobie z emocjami i wyżywała się na mnie. Byłam wielokrotnie uderzona. Druga lizała wszystkim dupy i działała tylko na własną korzyść (nadal to robi). Kiedyś (5 klasa), gdy skończyłam się przebierać po w-fie wyszłam z szatni. Stanęłam chwilę pod nią i słuchałam jak druga z moich "przyjaciółek" mówi o mnie. Reszta dziewczyn się śmiała i dorzucała coś od siebie. Wtedy coś we mnie pękło. W 6 klasie byłam wyśmiewana przez chłopaków z powodu swojej nadwagi. W tamtym czasie dużo przytyłam. Zaczęłam dojrzewać. Już wtedy chciałam schudnąć.

Gdy weszłam do gimnazjum trochę się zmieniło. Nadal nie było jakoś super. Klasa była ta sama co w podstawówce z wyjątkiem dziewczyny, która się na mnie wyżywała, bo się przeniosła. Zaczęłam sie odchudzać. Wychodziło mi to. W krótkim czasie straciłam 10 kg. Było to kosztem zdrowia. Wypadające włosy, blada cera i łamliwe paznokcie. Miałam częste krwotoki z nosa. Wpadłam w zaburzenia odżywiania. Moją ucieczką z tego świata stało się Anime i Manga. Głodziłam się na zmianę z kompulsywnym objadaniem. Szybko pojawił się efekt jo-jo. W ciągu 2 i 3 klasy podstawówki przytyłam 15 kg. W wakacje po 3 gimnazjum trafiłam na stronę Pro Ana.

Nie wiem czemu, ale od dziecka rozwiązaniem wszystkich moich problemów było schudnięcie. Dodam jeszcze, że nigdy nie jadłam normalnie. Nie jem mięsa, warzyw, owoców, grzybów, ryb, orzechów itd. Moje posiłki od zawsze składają się z chleba z serem. Oczywiście słodycze i chipsy zawsze lubiłam. Myślę, że gdyby moi rodzice zrobili z tym porządek gdy byłam dzieckiem to dziś wyglądało by to inaczej, ale zawsze słyszałam "jak będziesz starsza to zaczniesz normalnie jeść".

Mam w tym roku 17 lat. Mamo, tato.. widzicie do czego mnie to doprowadziło ?

Mój chłopak mówi, że chciałby żebym się zmieniła i zaczęła normalnie jeść. Twierdzi, że chce mnie wspierać, a później robi mi wyrzuty, że popłakałam się przez telefon.

Nie wiem czy pasuję na tym świecie. Bardzo chce znaleźć swoje miejsce na ziemni. Szukam go od dawna, a zawsze tylko się sparzę. Czuję się sama na tym świecie. Nawet gdy wokół jest pełno ludzi to i tak momentami paraliżuje mnie samotność. Często zastanawiam się czy nie powinnam zniknąć. Chyba tak by było lepiej dla wszystkich,

Jednego jestem pewna, to co robię teraz jest dobre. Ta droga, którą wybrałam jest tą odpowiednią. Będę to kontynuowała. Nic innego mi nie pozostało jak tylko dążyć do perfekcji. Mimo, że mój cel jest bardzo ode mnie oddalony, to nie chcę się poddać. Nic innego mi nie pozostało.

Jutro wracam. Silniejsza i bardziej zmotywowana. Nawet jeśli będę chora to nie zawalę ^^

Jeśli dotrwałaś do końca - dziękuje.

Trzymajcie się :)


   

środa, 28 czerwca 2017

8. Dzień 7

Witam :)
Dzień zleciał mi dość szybko i przyjemnie ^^ O 11 poszłam do przyjaciółki z sąsiedniej wsi. Uruchomiłam endomondo i teraz bynajmniej wiemy, że skrótem mamy do siebie 2,5 km. Posiedziałyśmy sobie troszkę i poszłyśmy na spacer. Zawędrowałyśmy do sklepu w innej wsi i kupiłyśmy sobie po lodzie pałeczce. Ostatnio na blogu jednej z dziewczyn wyczytałam, że to ok. 50 kacl :)
Nasz spacer miał prawie 4 km. Wróciłyśmy, pozbierałyśmy się i poszła mnie kawałek odprowadzić. W ten sposób zrobiłam kolejne 2,5 km ^^
Bilans dziś przekroczyłam. Jestem na siebie za to zła, ale już od dłuższego czasu miałam ochotę na zupkę chińską. Siostra zrobiła ciasteczka, więc żeby nie sprawić jej przykrości zjadłam kilka malutkich. Były strasznie słodkie :P

Bilans :
10:30 - 2 kromki chleba, plasterek serka żółtego ~ 250 kacl
15:40 - zupka chińska pomidorowa ~ 328 kacl
lód Solo mango ~ 102 kacl
lód pałka ~ 50 kacl
kilka ciastek ~ 100 kacl (?) 
Razem:
830/650
PORAŻKA.

Chodzenie - 9 km - 618 kacl
Zrobię jeszcze ćwiczenia z aplikacji i pokręcę chociaż 10 minut hula hopem.

Wczoraj było tak dobrze, a dziś tak zepsułam :( Do końca dnia już nic nie zjem.

Jutro 400 kacl. To będzie 8 dzień. 10 dnia podam efekty tej mało przestrzeganej diety :P Teraz muszę dać z siebie wszystko i nie przekraczać limitów. Jeśli już nie dam rady to będzie to max 100 kacl więcej. 

Wczoraj wieczorem prawie miałam napad. Już sięgałam po chleb.. miałam na to straszną ochotę. Powstrzymałam się i czym prędzej pobiegłam do siebie i wskoczyłam do łóżka, żeby o tym nie myśleć. 
Dlatego też dziś rano pozwoliłam sobie na pieczywo. Nie chciałam dostać ataku obżarstwa, którego cudem uniknęłam wcześniejszego dnia. 
Hahh mimo to i tak zawaliłam. 

Mam nadzieje, że Wam idzie lepiej niż mi :) Trzymajcie się i do jutra ^^

wtorek, 27 czerwca 2017

7. Dzień 6

Hej :)
Dziś przychodzę do was dumna i szczęśliwa ^^

A więc ...
O 7:40 zadzwonił D, że jest już w Elblągu i wyjeżdża do mnie. Mimo, że byłam bardzo nieszczęśliwa, że muszę wstawać tak wcześnie i żałowałam, że siedziałam do 4 rano, to humor mi się utrzymywał. Posiedzieliśmy chwilę u mnie i pojechaliśmy do niego.

Po 16 byłam znów w domu, a o 18:20 D. pojechał do siebie. Niestety koleżanka nie dała rady przyjść. No cóż, byłam na to przygotowana, bo z nią nigdy nie wiadomo ;) Dzień w sumie nie był jakoś super powalający, ale najważniejsze jest to, że 6 dzień diety zaliczyłam :D

Bilans :
Śniadanie (8:20) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Kolacja (18:10) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem :
192/650 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 86,9 kacl
Spacer - 2 km - 130 kacl
Razem - 216,9 kacl

Nie ma co tu wiele kryć, jestem z siebie bardzo zadowolona :D Choć w większości to zasługa D. Nie potrafię przy nim jeść. Zawsze bałam sie jeść przy ludziach... W szkole nie ważne było czy mam 6 lekcji czy 9, nie jadłam nic dopóki nie dotarłam do domu. Nie chciałam, żeby ludzie myśleli "Jest taka gruba i jeszcze żre". To się stało dla mnie czymś w rodzaju obsesji. 
Czy Wy też macie blokadę i nie potraficie lub wstydzicie sie jeść w obecności innych ludzi ?

Obym jutro również mogła z dumą dodać bilans :)

Trzymajcie się, do zobaczenia jutro :)

poniedziałek, 26 czerwca 2017

6. Dzień 4/5

Hej !
Wczoraj nie pisałam. Miałam okropny dzień. Większość przeleżałam w łóżku zastanawiając się jak mam żyć, co robić dalej i czy to co robię ma sens. Chwilami chciałam chwycić za swoje ostrze i jakoś odreagować, ale wtedy przypominałam sobie o swoim chłopaku i o tym jak zareagował gdy zobaczył moje ślady na udach. W pewnym momencie poszłam do salonu, do rodziców. Chciałam poprosić o pomoc.. serio chciałam im powiedzieć o moich problemach, że nie radze sobie sama ze sobą, nie potrafię normalnie jeść i często myślę o śmierci. W głowie układałam sobie tą rozmowę. Usiadłam i czekałam na dobry moment. Byli tak skupieni na filmie, że nawet mnie nie zauważyli. Posiedziałam pół h i poszłam do siebie.

Zwymiotowałam wszystko co wczoraj zjadłam. Nie było tego dużo, ale i tak czułam taką potrzebę. Później wzięłam okropną zimną kąpiel. Przez godzinę leżałam w wodzie i myślałam. Jakiś czas temu często brałam zimne kąpiele, ale się rozchorowałam i w momencie gdy gorączka utrzymywała się kilka dni i mdlałam to przestałam.

Wczoraj aplikacja zarządziła "dzień wolny". Na spacer też nie poszłam, bo cały dzień padał deszcz.

Koniec końców dzień 4 diety ABC lekka zaliczyłam.

Dziś wstałam z dużo lepszym humorem. Zobaczyłam komentarze do poprzedniego postu i strasznie się ucieszyłam :)

Tak więc do teraz mój bilans wygląda tak:
Śniadanie (11:30) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
Obiad (14:30) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) - 3 wafle ryżowe ~ 63 kacl
ZAPIEKANKA Z SAMYM SEREM  ~ nie mam pojęcia pewnie coś koło 300 kacl
Razem - 730/450 kacl

Ćwiczenia z aplikacji -76, 2
10 minut hula-hop z masażerem
Za chwilkę idę się przejść. Pewnie będzie to coś koło godziny.


Wysprzątałam cały pokój i zrobiłam porządek w ubraniach i książkach. Pomyślałam, że założę zeszyt, w którym będę zapisywała filmy jakie obejrzę w danym miesiącu i przeczytane książki. Takie zajęcie wakacyjne. Być może zostanie ze mną trochę dłużej niż przez wakacje :) 

Jakoś godzinę temu rozmawiałam z koleżanką. Zwierzyłam jej się ze swoich problemów. Powiedziała, że jutro po praktykach do mnie wpadnie. Może pomoże mi się trochę ogarnąć :)

Hmm nie mogę uznać, że radzę sobie z tą dietą, ale tak czy siak chciałabym ją dokończyć. Nawet jeśli tylko 1/4 z niej będzie w limicie to i tak będe dążyć do tego, żeby z dnia na dzień było coraz lepiej :D

Jutro ok 12 -13 przyjedzie D. Tak bardzo chciałam go zaskoczyć i schudnąć parę kilo :( No cóż, to nadal ta sama gruba jak świnia ja.

Trochę oszukałam i weszłam na wagę. 5 dni temu ważyłam 80,5 kg, dziś waga pokazała 78,0 kg. To tylko 2,5 kg, ale jeśli co 5 dni byłoby tyle to udałoby się spełnić mój cel :) 

Trzymajcie się ciepło i do jutra :)






sobota, 24 czerwca 2017

5. Dzień 3

Hej :)
Dziś też się nie popisałam. Miałam limit do 400, a zjadłam koło 900 kalorii. Dam sobie ostatnią szanse i jutro zobaczę jak to wyjdzie. Jeśli zawalę to pójdę za radą Latającego Masła i re.
Tak w ogóle to bardzo dziękuje za komentarze. Dzięki nim wiem, że nie jestem całkiem sama ^^

Wieczorem znowu wyszłam na spacer z kuzynami. Złapała nas ulewa, ale i tak trochę pochodziliśmy :) Ćwiczenia z aplikacji też zrobiłam. Gdyby tylko nie moja słabość do jedzenia.. Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie mieć czasu myśleć o jedzeniu.

Tak więc :
Śniadanie (11:45) - 30g płatków kukurydzianych, 100 ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Obiad (15:00) - 4 chlebki wasa, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) I W TYM MOMENCIE STRACIŁAM KONTROLĘ
W ciągu całego dnia wypiłam 1,5 litra wody i litr czerwonej herbaty .
Czyli : 
ok. 900 / 400 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 68,6 
Spacer - 4 km - 262 kacl
Razem - 330,6 kacl

Zawaliłam.. znowu.

Zaplanowałam cały jutrzejszy dzień. Może to pomoże trzymać mi kontrolę. Jutro zrobię generalne porządki w pokoju ^^ Chociaż są zalety w takim bałaganie - rodzice omijają mój pokój szerokim łukiem :D 

Znacie może jakiś sposób na burczenie w brzuchu ? Gdy jestem sama to to nie problem, ale w towarzystwie trochę mi głupio :P Zapicie się wodą nie pomaga.

Do zobaczenia jutro. Oby z lepszymi wynikami ^^



piątek, 23 czerwca 2017

4. Dzień 2

Hej !
Dziś krótko zwięźle i na temat. Dzień zleciał szybko. Nie zrobiłam wiele...
Na 9 było zakończenie roku, wyrobiłam się z przyjaciółką na autobus o 10:20. Mamy od szkoły 1,5 km do dworca, ale ruch to zdrowie. Nasze relacje na razie są w miare dobre, ale nie wiem jak to będzie w wakacje. Rożnie z nami bywa. Znamy się od zerówki i aż do technikum jesteśmy w jednej klasie. Kocham P. ale czasem doprowadza mnie do szału :P

Jeśli chodzi o dietę ... zjebałam. Przyznaje się. Byłam w pełni świadoma co robie. Wstyd mi teraz o tym pisać, ale może to nauczy mnie myślenia do przodu. Pochłonęłam ok. 2000 kacl na 300 dziś dostępnych... Do 18 było w miare okej (mimo, że było lekko ponad limit), ale tata kupił mi i siostrze po dużej paczce chipsów. Zjadłam całą... cholernie mi wstyd :(((

Ćwiczenia mimo wszystko zrobiłam. Drugi dzień z 30-dniowego wyzwania fitness uznaje za zaliczony. Zrobiłam tak jak wczoraj - brzuch, pupe, nogi i ramiona. Spaliłam 66,2 kacl.

Przed 19 poszłam znowu na spacer razem z dwoma kuzynami. Przeszliśmy dziś 7,09 km. Zajęło nam to 1,30 h spokojnym tempem. Endomondo pokazało mi 458 spalonych kalorii.

Tak więc:
Zjedzone - ok. 2000 / 300
Spalone - 524,2

DZIEŃ 2 ABC LEKKA - PORAŻKA

Obiecuje, że jutro się postaram i zmieszcze się w 400 kacl :) 
Mój chłopak z powodu komplikacji wraca w poniedziałek. Nie wiem kiedy wyjeżdża znowu i kiedy tak w sumie go zobaczę, ale wiem jedno - nie zdążyłam schudnąć... 

Mam nadzieje, że chociaż Wy pamiętacie o swoim celu w takich momentach. Trzymajcie się ciepło.

czwartek, 22 czerwca 2017

3. Dzień 1 / Mega spacer :D

Witam ^^
Dzisiejszy dzień był jak najbardziej udany i optymistyczny (jak na mnie) :) Zacznę od małego streszczenia ^^

Wstałam trochę przed 10 i zjadłam śniadanie. Później mama kazała mi przymierzyć spodnie, żeby je skrócić i tu pojawił się problem..
Bez namysłu zdjęłam dresy i założyłam te jeansy. Pomiary zrobione i zaczęłam je ściągać. Zbyt późno się zorientowałam co zrobiłam. Mama spojrzała na moje nogi i zapytała co to za kreski. Milczałam i jak gdyby nigdy nic wróciłam do grania w nową gierke na telefonie. Powiedziała, że pogada o tym z tatą i, że takie coś się leczy u psychologa. No cóż.. jakby ktoś zainteresował się mną gdy byłam w drugiej gimnazjum to przyjęłabym to z wdzięcznością, ale nie teraz gdy już potrafię sobie radzić z tym sama.

To jedyny minus dzisiejszego dnia :)
Trzymałam się wyznaczonego planu i w ogóle :)) Pierwszy raz od dawna jestem sama z siebie zadowolona i super się czuje :D

A więc tak jak mówiłam - zważyłam się i zmierzyłam. Porażka, ale dążę, żeby było lepiej.

Waga - 80,5 kg
BMI - 26,9
Piersi - 92 cm
Talia - 82
Biodra (moja zmora) - 105 cm
Udo góra/środek - 64/58

Za 10 dni ponowię pomiary i obiecuje, że będzie znacznie lepiej. Dodam tylko, że mam figurę w kształcie gruszki.

Bilans:
Śniadanie (10:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 114+36=150 kacl
Lunch (13:00) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego  ~ 84+45=129 kacl
Obiad (16:00) - 20g płatków kukurydzianych  ~ 76 kacl
Kolacja (19:00) - 2 wafle ryżowe (małe) - 42 kacl
Ćwiczenia:
30-dniowe wyzwanie fitness (początkujący plan 1)
brzuch, pupa, ramiona, nogi  - 64,5 kacl
spacer 1h 53min (8,78 km) - 565 kacl

Zjedzone kalorie -  398 / 400
Spalone kalorie - 629,5

1 DZIEŃ ABC LEKKA ZALICZONY :)))

Jutro zakończenie roku szkolnego. Średnia w tym roku wyszła mi jakoś 3,30.. najmniejsza jaką kiedykolwiek miałam :P A jak z u Was ? 

Jutro 300 kacl... dam z siebie wszystko ! 

Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia jutro ^^



środa, 21 czerwca 2017

2. Czas zacząć :D

Witam ! :) Post tak wcześnie, bo później nie będę miała czasu.

Dziś zostawiam za sobą wszystko czego tak nienawidziłam. Nie chce się męczyć z tym na co nie mam wpływu tylko iść dalej, a chociaż nie cofać się do tyłu.

Pozbędę się wszystkich słodkości z domu (chociaż nie mam wpływu na to co kupują mama z siostrą). Założę sobie dziś zeszyt, w którym będę zapisywać wymiary, wagę, bilanse, ćwiczenia i ilość płynów w ciągu dnia. Takie ułatwienie organizacji. Będzie mi łatwiej planować posiłki i analizować efekty.

Podjęłam decyzję o zaczęciu swojej zmiany od ABC Diet lekka. Jest ona na 30 dni i przedstawia się następująco :
                                                                           1. 400 kacl
                                                                           2. 300 kacl
                                                                           3. 400 kacl
                                                                           4. 500 kacl
                                                                           5. 450 kacl
                                                                           6. 650 kacl
                                                                           7. 650 kacl
                                                                           8. 400 kacl
                                                                           9. 300 kacl
    10. 400 kacl
    11. 500 kacl
    12. 450 kacl
    13. 650 kacl
    14. 700 kacl
    15. 400 kacl
    16. 300 kacl
    17. 400 kacl
    18. 450 kacl
    19. 500 kacl
    20. 650 kacl
    21. 700 kacl
    22. 400 kacl
    23. 300 kacl
    24. 450 kacl
    25. 500 kacl
    26. 450 kacl
    27. 650 kacl
    28. 700 kacl
    29. 400 kacl
    30. FAST

Chciałabym schudnąć na niej minimum 10 kg. Jest to możliwe z racji tego, że mam kilka kilogramów nadprogramowo. Więc moim celem w tej diecie jest osiągnięcie wagi 70 kg. To ogromna liczba w porównaniu do innych dziewczyn, ale sama jestem sobie winna. Ale chyba liczy się to, że chcę to zmienić, prawda ?

Raz na 10 dni, czyli co 1/3 diety dodam efekty. Z racji tego, że nie mam dziś czasu i za chwilę muszę się zbierać do wyjścia zacznę ją od jutra ^^ Oczywiście jak obiecałam nie przekroczę dziś 800 kacl :)

Jutro wieczorem pojawi się wpis :) Będą tam moje ogromne wymiary i waga, no i oczywiście bilans.

Życzę miłego dnia i do zobaczenia jutro :)

wtorek, 20 czerwca 2017

1. Nowy dzień

Hej ^^
Nowy dzień przyniósł za sobą wiele smutków, ale i radości. Rano obudziła mnie mama i pojechaliśmy na pogrzeb babci. Dziwnie było patrzeć pogrążonych w żalu i płaczących ludzi, a samemu nie czuć kompletnie nic. Mój kuzyn ładnie to skwitował.... "Ty to jesteś nieczuła suka". No cóż, nie urodziłam się taka.
Po południu zadzwonił D. z informacją, że wyjazd jest jutro rano i, że wpadnie. Nawet nie ogarnęłam swojego pokoju (niech wie w co się pakuje ^^ ). Dostałam od niego ogromne Merci... żegnaj dieto :(
Część upchnęłam siostrze, ale większa część została... wiem, że się nie powstrzymam ...

Dietę dziś zawaliłam. Nawet o niej nie myślałam, ale jutro będzie lepiej :) Daję słowo honoru. Postaram się trzymać granicy 800 kacl i dodam już całościowy bilans. Zważę się i zmierzę, zacznę pełną parą :)

Czy was też motywuje myśl o wakacjach ? Tyle czasu... wszystko na spokojnie można ogarnąć i w ogóle :) Nie ma presji ani pośpiechu. Wystarczy się zawziąć i dążyć do celu :))

Do zobaczenia jutro ^^

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Witam ^^

        Postanowiłam założyć bloga po to aby znaleźć swoje miejsce na ziemi. Niedługo wakacje... muszę ruszyć z miejsca, bo od dawna jestem w punkcie wyjścia i stałam się obojętna na wszystko wokół. 
        Moim życiowym celem od lat jest zejście do wagi 59 kg. Stało się to moim nałogiem, obsesją... jednak nic nie jest takie kolorowe bo od tego celu dzieli mnie 20kg. 

Od prawie roku mam do czynienia z Pro-Ana. 
Od prawie roku waga spada i wraca na miejsce. 
Od prawie roku nie potrafię wytrwać w swoich postanowieniach...

        Zamierzam wszystko zmienić. Zacząć od początku i w końcu zrealizować to o czym marzę. Koniec uciekania przed rzeczywistością, pora zacząć działać ! 
        Czasu mam mnóstwo, bo te wakacje spędzam w domu... moje 16 wakacje...
W tym roku kończę 17 lat. Od 13 roku życia chciałam schudnąć, w pewnym momencie się udało, ale z roku na rok waga wracała. 

      Będę starała się pisać codziennie, zamieszczać swoje bilanse, a wagę i wymiary raz w tygodniu. Oczywiście może się nie udać jeśli chodzi o taką systematyczność, ale jestem dobrej myśli.
      Chyba znowu spróbuję z lekką odmianą ABC Diet. Jutro mój chłopak wyjeżdża, chciałbym zaskoczyć go gdy wróci po trzech tygodniach i schudnąć jak najwięcej.

      Pozdrawiam cieplutko, do zobaczenia jutro :)