Hej :D
Trochę mi zeszło z tym powrotem... Ciągle go przekładałam i nawet myślałam o porzuceniu bloga, ale to byłaby zapewne moja kolejna życiowa porażka. Nie popisałam się w tym czasie przerwy. Waga podskoczyła. Nic dziwnego skoro jak świnia żarłam wszystko co wpadło mi w ręce. Zostało już tylko 35 dni wakacji. Nie chce zmarnować już ani jednego dnia więcej.
Postanowiłam postawić sobie limit. Max 600 kacl do 31 sierpnia. Chce pokazać się w szkole szczuplejsza i pewniejsza siebie. W ciągu miesiąca schudłam tylko 2 kg. Z moją nadwagą jest to nic! Mam 5 tygodni, żeby zobaczyć na wadze 6 z przodu.
Będę ćwiczyć skalpel Ewy Chodakowskiej tak jak to robiłam wcześniej. Polubiłam ten trening. Do tego hula-hop i spacery, ewentualnie rowerek w zależności od pogody. Ważenie i mierzenie co tydzień :) Czasu coraz mniej.
Wyremontowałam pokój. Całą sobotę malowałam sama wszystko na biało, żeby rozjaśnić go ile się da. W niedziele przyjechał D. i pomalował mi całość na szaro. Do 24 siedziałam i myłam podłogę i listwy, a następnego dnia... masakra! Chciało mi sie płakać jak zobaczyłam efekt. Wszędzie smugi i niedociągnięcia. Kolor przy listwach diametralnie inny od reszty. Usiadłam i zrezygnowana gapiłam się na te ściany. Tyle starań, a nie było nawet w połowie tak jakbym chciała.
Strasznie się zawiodłam. Wiem, że D. się starał i nie będę nic mu mówić na ten temat. Zaczynałam obmyślać jakby tu pozakrywać te ściany, żeby jak najmniej było widać, a przecież nie po to malowałam pokój na nowo, żeby zasłaniać ściany ! Próbowałam myśleć pozytywnie, ale nie było to łatwe :)
Wtedy pojawił się mój bohater - tata. Zajrzał do mnie, żeby zobaczyć efekty dwudniowej walki. Zamurowało go. Popatrzył na mnie i powiedział : "Jutro jedziemy po farbe i to ogarniemy, tak być nie może". Co jak co, ale nikt nie zrobiłby tego lepiej od niego :) Jest idealnie, dokładnie tak jak chciałam. Jaśniutko i czysto, bez smug i niedociągnięć.
Jeśli chodzi o koktajl, o którym pisałam w poprzednim poście to jest to mieszanka z pietruszki i cytryny. Pewnie wiele Was słyszało o nim. Pijemy go codziennie rano przez 5-6 dni. Później 10 dni przerwy i ponownie. W ciągu 5 dni można stracić 2-3 kg. Mi się nie udało, ale to wina mojego obżarstwa ;) W poniedziałek ponawiam próbę :)
Przygotowanie :
Garść natki pietruszki zblędować z sokiem z jednej cytryny i szklanka wody.
Można dodać jeszcze świeżego ogórka, ale to już zależy od tego czy się go lubi, ja nie znoszę :))
Waga nie spadła, choć w pewnym momencie ruszyła w dół z długiego postoju, ale zatrzymało ją moje jedzenie wszystkiego co się da :P Przyspieszył mój metabolizm (w końcu!!) i miałam więcej energii :) Ta mieszanka ma masę witamin i mimo, że w smaku nie najlepsza to przynosi za soba pozytywne efekty ^^
Zaplanowałam już posiłki na jutro. Będę się go trzymać choćby nie wiem co :D
Teraz mykam odwiedzić Wasze blogi, bo dawno mnie na nich nie było :)
Trzymajcie się i do jutra ^^