poniedziałek, 31 lipca 2017

25. Dzień 4

Hej :)
Nie mam dziś na nic energii. Siedzę sama ze swoimi myślami. Zastanawiam się co mi przyniesie przyszłość.

Pisałam trochę z tym chłopakiem i lekko poprawił mi humor :) Myślę tylko czy to nie jest za duża różnica wieku. On ma 23/24 lata, a ja 17. Mi wiek nie robi różnicy póki osoba jest wartościowa, ale nie wiem jak on to widzi. Przy najbliższej okazji się o to dopytam.

Dzisiejszy bilans :
Po przebudzeniu koktajl z cytryny i pietruszki.
(11:30) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
(14:30) - porcja kaszy błyskawicznej kuskus ~  250 kacl
(18:30) - jogurt waniliowy Danio 140g ~ 141 kacl
Razem :
541/600kacl

Czuje się jakbym zeżarła połowe kuchni, a to nie jest nawet połowa tego ile jem normalnie :/ Dziwne uczucie... 
Mimo, że nie chce się ważyć codziennie to i tak to robie (ba! nawet 3 albo 4 razy dziennie). Musze sie trochę ogarnąć, bo popadnę w paranoje :P

Trzymajcie się Kochane i do jutra :)


niedziela, 30 lipca 2017

24. Dzień 3

Witajcie Słoneczka ! :)

Dzień zleciał mi dość szybko (wstałam o 12, co się dziwić). Nie zrobiłam nic produktywnego, ani nic godnego uwagi... po prostu zwykły, nudny dzień :) Rano złapałam się na tym, że pierwsze co po przebudzeniu to chwyciłam telefon, żeby "odpisać" na porannego smsa od D... oczywiście owego smsa nie było ;) Ale powiem szczerze, że już przyzwyczajam się do sytuacji. Za pare dni moje codzienne nawyki z nim związane znikną ^^

Ogólnie to od jakiegoś czasu piszę z pewnym chłopakiem. Mieszka ok 20 km ode mnie. Spowalniałam tą znajomość ponieważ miałam chłopaka, ale teraz już nie ma co się powstrzymywać :) Umówiliśmy się na 12. Sama wybrałam ten dzień, bo chcę do tego czasu schudnąć ile się da ^^

Ku mojemu zdziwieniu waga rano pokazała 75kg... ostatni raz tyle było w 2 gimnazjum ! :D Nie chciałam zbytnio cieszyć się na tą informacje z obawy, że waga oszukuje. Wtedy przyszedł tata i powiedział, że to sprawdzi. Po chwili wyszedł z łazienki i mówi "ona jest zepsuta jak nic ! strasznie zawyża, przecież ja tyle nie ważę!". Nie mogłam powstrzymać śmiechu :D Mama tylko ze śmiechem poklepała go po brzuchu ^^

To dla mnie świetna informacja :) Waga ruszyła w dół, ale prawdopodobnie jest to tylko woda.. Trzymam się granicy 600 kacl do końca wakacji, a potem lekko zwiększę bilanse tak jak radziły dziewczyny :)

Dzisiejszy bilans trochę ubogi, ale nie mam apetytu więc to nie problem :)
Jak wstałam to zjadłam 2 sucharki graham, a po południu mama kupiła lody i skusiłam się na jednego bez większego żalu. Sucharki to 48 kacl a lód 136 kacl. Razem to 184 kalorie. Musze się pilnować, bo boje się napadu. Szkoda by mi było zaprzepaścić starania i jutro postaram się dobić bliżej limitu ;) Oczywiście o ile nie rzucę się na jedzenie xd

Kręciłam chwilkę hula hopem, ale mam tak strasznego lenia, że za nic nie chce mi się zabierać... Oby mi przeszło bo sierpień tuż tuż :D

Trzymajcie się Kochane i do jutra :)) 

sobota, 29 lipca 2017

23. Dzień 2

Hej kochane :) Post na szybko z telefonu, bo jestem u wujka i nie wiem o której będe w domku.
Mój związek z D. rano dobiegł końca. Żeby było zabawniej to on to zaczął :D Ja tylko szczęśliwa powiedziałam "fajnie, że o tym mówisz, bo nie wiedziałam jak Ci powiedzieć, że to nie ma sensu". Nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw, a ja poczułam ulgę :) Choć później pojawił się lekki żal to ciesze się, że mam to z głowy i że ten etap się skończył.
Bardzo Wam dziękuje za komentarze pod ostatnim postem. Czytając je podięłam ostateczną decyzje o zakończeniu tego. Na szczęście on mi to ułatwił zaczynając ten temat ^^

Bilans z dzisiaj to ok 400 kacl. Rano zjadłam bułke z plasterkiem serka, a później wypiłam wode owocową (400ml - 80 kacl). Wmuszono we mnie jeszcze dwie kostki czekolady na początku wizyty u wujka co troche mnie irytowało... ale pijane i roześmiane towarzystwo nie słucha co sie do nich mówi..
Byłam na spacerze. Tylko 3,2 km, ale zawsze coś :)

Mam nadzieje, że przestane myśleć o D. Czasem łapie sie na tym, że gdy telefon zawibruje to mam wrażenie że wyświetli się nasze zdjęcie i zacznie dzwonić. Tak mi to weszło w nawyk.. Musze sie tego oduczyć, bo niepotrzebnie zaczynam o nim myśleć, nawet gdy wiem, że ten związek nie dałby mi szczęścia :)
Ale... tego kwiata jest pół świata ! :D

Trzymajcie się Maleństwa i do jutra :)) Bardzo dziękuje za całe okazane mi wsparcie ^^

piątek, 28 lipca 2017

22. Dzień 1

Hej i czołem :)
Dzień zleciał mi szybko. Niestety za dużo myślę... mój związek zmierza ku końcowi, a ja nie wiem czy mi to przeszkadza czy nie. Nie jestem w nim zakochana, ale się przywiązałam...
D. jest strasznie dziecinny, bywa gburowaty i hamski. Ma głupie odzywki do mnie, a zwłaszcza do innych ludzi. Nie potrafi sie zachowywać. Wytyka mi dziecinność, a sam zachowuje się jak dzieciak. Ma 21 lat, ja 17. Staram się jak moge trzymać go na dystans... ale on wszystko łączy z jednym - seksualnością. Od początku naszego związku nie umiał trzymać rąk przy sobie i przerażało mnie to momentami... może to dziwne ale nie lubie być dotykana :) Potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić do danej osoby zanim pozwalam się swobodnie dotknąć (tak jestem jak zwierzątko ^^). Jesteśmy razem od 3 miesięcy, to mój rekord xd Przeżyłam z nim trochę fajnych chwil, ale też wiele smutnych i nieprzyjemnych. Często narzucał mi swoje zdanie, traktował jak rzecz, swoją własność... o kolegach mogłam zapomnieć. Raz gdy zadzwonił do mnie znajomy, z którym utrzymywałam telefoniczny kontakt (oboje lubiliśmy pogadać i zwierzyć sie bez żadnych zobowiązań) D. wyrwał mi telefon, spisał jego numer i wulgarnie podpisał. Potem wielce oburzony, że mnie zdenerwował i nie chciałam dać się dotknąć, obraził się i wyszedł. Po pół godzinie wydzwaniał nadal oburzony i z pretensjami do mnie, czemu rozmawiam z jakimś chłopakiem kiedy on u mnie jest. Na swoją obronę powiem tylko, że odebrałam i powiedziałam temu koledze, że jest teraz u mnie chłopak i odezwę się później. Od D. słyszałam tylko "zerwiesz  z nim kontakt dla mnie czy nie?". Notorycznie wypominał mi czystość pokoju, mimo że gdy przyjeżdżał zawsze miałam porządek. Ostatnio zdjął z mojego krzesła kilka bluzek, które na nim leżały i rzucił mi w twarz. Dopiero po czasie sobie uświadomiłam co zrobił, ale nie chciałam nic roztrząsywać.

Napisałam to wszystko w emocjach i myślę, że nie będe tego usuwała. Chyba dopiero teraz gdy wypisałam te wszystkie rzeczy uświadomiłam sobie, że nigdy nie będe z nim szczęśliwa. On nie jest tym na którego czekam. Jeśli doczytałaś tę paplanine bez ładu i składu do końca to gratuluje i dziękuje :) Dopiero teraz zaczynam się na Was otwierać i dobrze mi z tym :)

Dzisiejszy bilans :
12:00 - 30 g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 3,2% (nie było innego, na szczęście już się zaopatrzyłam w 0,5%)
15:00 - 6 sucharków graham 
18:00 - 3 wafle ryżowe

W notesie zapisałam ile to dokładnie, ale już nie pamiętam. Wiem tylko, że nie przekroczyłam 400 kacl :)

Post bardzo późno, ale i tak cieszę się, że go dodałam :) Jutro postaram się jeszcze poćwiczyć, bo dziś to się z tym nie popisałam :P

Trzymajcie się i do jutra :))

czwartek, 27 lipca 2017

21. Koniec milczenia

Hej :D
Trochę mi zeszło z tym powrotem... Ciągle go przekładałam i nawet myślałam o porzuceniu bloga, ale to byłaby zapewne moja kolejna życiowa porażka. Nie popisałam się w tym czasie przerwy. Waga podskoczyła. Nic dziwnego skoro jak świnia żarłam wszystko co wpadło mi w ręce. Zostało już tylko 35 dni wakacji. Nie chce zmarnować już ani jednego dnia więcej.

Postanowiłam postawić sobie limit. Max 600 kacl do 31 sierpnia. Chce pokazać się w szkole szczuplejsza i pewniejsza siebie. W ciągu miesiąca schudłam tylko 2 kg. Z moją nadwagą jest to nic! Mam 5 tygodni, żeby zobaczyć na wadze 6 z przodu.
Będę ćwiczyć skalpel Ewy Chodakowskiej tak jak to robiłam wcześniej. Polubiłam ten trening. Do tego hula-hop i spacery, ewentualnie rowerek w zależności od pogody. Ważenie i mierzenie co tydzień :) Czasu coraz mniej.

Wyremontowałam pokój. Całą sobotę malowałam sama wszystko na biało, żeby rozjaśnić go ile się da. W niedziele przyjechał D. i pomalował mi całość na szaro. Do 24 siedziałam i myłam podłogę i listwy, a następnego dnia... masakra! Chciało mi sie płakać jak zobaczyłam efekt. Wszędzie smugi i niedociągnięcia. Kolor przy listwach diametralnie inny od reszty. Usiadłam i zrezygnowana gapiłam się na te ściany. Tyle starań, a nie było nawet w połowie tak jakbym chciała.
Strasznie się zawiodłam. Wiem, że D. się starał i nie będę nic mu mówić na ten temat. Zaczynałam obmyślać jakby tu pozakrywać te ściany, żeby jak najmniej było widać, a przecież nie po to malowałam pokój na nowo, żeby zasłaniać ściany ! Próbowałam myśleć pozytywnie, ale nie było to łatwe :)
Wtedy pojawił się mój bohater - tata. Zajrzał do mnie, żeby zobaczyć efekty dwudniowej walki. Zamurowało go. Popatrzył na mnie i powiedział : "Jutro jedziemy po farbe i to ogarniemy, tak być nie może". Co jak co, ale nikt nie zrobiłby tego lepiej od niego :) Jest idealnie, dokładnie tak jak chciałam. Jaśniutko i czysto, bez smug i niedociągnięć.

Jeśli chodzi o koktajl, o którym pisałam w poprzednim poście to jest to mieszanka z pietruszki i cytryny. Pewnie wiele Was słyszało o nim. Pijemy go codziennie rano przez 5-6 dni. Później 10 dni przerwy i ponownie. W ciągu 5 dni można stracić 2-3 kg. Mi się nie udało, ale to wina mojego obżarstwa ;) W poniedziałek ponawiam próbę :)
Przygotowanie :
Garść natki pietruszki zblędować z sokiem z jednej cytryny i szklanka wody.
Można dodać jeszcze świeżego ogórka, ale to już zależy od tego czy się go lubi, ja nie znoszę :))
Waga nie spadła, choć w pewnym momencie ruszyła w dół z długiego postoju, ale zatrzymało ją moje jedzenie wszystkiego co się da :P Przyspieszył mój metabolizm (w końcu!!) i miałam więcej energii :) Ta mieszanka ma masę witamin i mimo, że w smaku nie najlepsza to przynosi za soba pozytywne efekty ^^

Zaplanowałam już posiłki na jutro. Będę się go trzymać choćby nie wiem co :D
Teraz mykam odwiedzić Wasze blogi, bo dawno mnie na nich nie było :)

Trzymajcie się i do jutra ^^

środa, 19 lipca 2017

20.

Hej Słoneczka :)
Znikam na trochę. Myślę, że to będzie kwestia tygodnia. Nie zamierzam się w tym czasie objadać i nadal będe prowadziła swój zeszyt, ale chce... hmm... nawet nie wiem jak to ująć.. chyba po prostu chcę odetchnąć.
Mam problemy ze snem już od dłuższego czasu. Jestem zmęczona, a nie mogę spać. Myślałam, że więcej ruchu mi pomoże, ale nie ma zmian.
Zaczęłam pić pewien koktajl. Gdy wrócę to Wam o nim opowiem :) Mam nadzieje, że gdy ponownie do Was przyjdę będę mogła podać efekty, ale pozytywne nie negatywne.
Postaram się do Was zaglądać kiedy tylko będe mogła.
Trzymajcie się maleństwa i do szybkiego zobaczenia :)

wtorek, 18 lipca 2017

19. SGD 2

Hej :)
Dziś zwięźle i na temat. Cały dzień źle się czułam. kręciło mi się w głowie i bolał żołądek. Do 17 miałam zjedzone trochę ponad 200 kacl. Niestety koło 19 wyłączyłam myślenie i skreśliłam cały dzień starań czekoladą. Nie umiem nad sobą panować, to straszne :(
Muszę się nauczyć kontroli. Oddawać słodycze, które dostane siostrze, albo kuzynowi. Doskonale zdaje sobie  z tego sprawę, ale jak przychodzi co do czego to sama to zżeram... Boże już nie moge na siebie patrzeć. Wszędzie TŁUSZCZ i to ja sama do tego doprowadziłam. Muszę za to zapłacić.

Dzisiejszy bilans
700/300

Ćwiczenia zrobiłam.

Już leżałam w łóżku i byłam gotowa odpuścić sobie skalpel. "Bo co mi szkodzi jeden dzień". Ale wtedy obudził mi sie wewnętrzny "głos" i kazał ruszyć tłustą dupe i zacząć ćwiczyć. Przed chwilą skończyłam. 

Jutro 400 kacl. Dam radę i nie zjem nic nadprogramowo. Okropnie się pisze o porażce, zwłaszcza, że wczoraj byłam z siebie bardzo dumna. 

Myśle o tym, czy by nie wprowadzić do swojego odchudzania systemu nagród. Oczywiście nie jedzenia, ale jakieś takie małe nagrody za spadek wagi. Postanowiłam, że do soboty na wadze będzie 75kg. To tylko 2 kg... albo aż 2 kg. Tak żebym mogła powiedzieć, że wyremontowałam pokój z okazji -5 kg od początku swojej walki :) 

Trzymajcie się Kochane i do zobaczenia jutro <3 

poniedziałek, 17 lipca 2017

18. SGD 1

Witajcie Kochane :)

Ostatnio u mnie nie było najlepiej. Nie mogłam się ogarnąć i prawie odpuściłam. Nie chce tego. Moim marzeniem jest akceptowanie samej siebie, a nie mogę tego zrobić póki wyglądam tak jak teraz. Podjęłam wiele ważnych decyzji i chciałabym je wprowadzić w życie. W tym tygodniu wszystko się rozegra i muszę dać z siebie 100, a nawet 200 % :)) Zostało 46 dni wakacji (razem z dzisiaj) i nie mogę dłużej marnować czasu ^^

W tygodniu jadę z przyjaciółką na miasto kupić kilka potrzebnych rzeczy do pokoju, a innego dnia z tatą po farbę. W sobotę przyjedzie D. i zaczniemy malować. Mamy jeszcze całą niedziele, żeby dokończyć wszystko więc się nie martwię :) Mam ciemne ściany, więc nie będzie łatwo nadać im ładny jasny kolor szarości.... no nic nie poddamy się ^^

Dziś pierwszy dzień SGD. Miałam ją zacząć już kilka dni temu, ale nawet nie próbowałam. Ogarnęłam się na szczęście i to  w porę, bo waga pokazuje 77,8 kg. Muszę się powstrzymać od ważenia codziennie, ale nie jest to łatwe. Zamierzam to robić raz na 5 dni :)

Dzisiejszy bilans:
Śniadanie (12:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100 ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Obiad (15:30) -  4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego  ~ 129 kacl
Kolacja (18:50) - jogurt Gratka 115g  ~ 87 kacl
Razem:
366 / 400 kacl

Pierwszy dzień na zielono :)

Rozpisałam sobie ćwiczenia na 30 dni. Jest to 8 ćwiczeń (brzuszki, przysiady, unoszenie nóg w pozycji leżącej, pompki i ćwiczenia na triceps, plank, hula-hop, krzesełko i pajacyki). Przez miesiąc codziennie będę zwiększać liczbę wykonywanych powtórzeń. Dodatkowo postaram się jak najwięcej spacerować czy jeździć na rowerze bądź rowerku stacjonarnym.
Planuje także robić skalpel Ewy Chodakowskiej 5/6 razy w tygodniu bez niedzieli. Nie będzie łatwo zwłaszcza, że mam słabą kondycje, ale zależy mi i chcę tego dokonać. Musze udowodnić sama sobie, że nie jestem słaba, a innym, że ich brak wiary we mnie jest bezpodstawny :)

Dzisiejsze ćwiczenia zrobiłam. Pierwszy dzień ze skalpelem też mam odhaczony :) Dzisiejszy spacer trwał 25 minut i spalił 130 kacl ^^

Co myślicie o moich planach ? Wiem, że będzie ciężko, ale to, że zostało już tylko 46 dni wakacji bardzo mnie nakręca do zmiany :)

Trzymajcie się Kochane i do zobaczenia jutro :D

poniedziałek, 10 lipca 2017

17. Przepraszam

Hej. Troszkę mnie nie było.. chyba zatraciłam swój cel. Miałam dużo przemyśleń i chciałam wszytsko sobie ułożyć. Przez 4 dni nie zrobiłam żadnych postępów z dietą, ale w życiu już tak.
Doszłam do wniosku, że nie moge się ciągle zamarwtiać i dołować. Jestem młoda i chce żyć :) Ale żyć po swojemu, nie tak jak mi dyktują, bo nikt za mnie tego nie przeżyje ^^

Chce wprowadzić trochę świeżości do swojego bloga. Nie moge powiedzieć, że z ABC lekka sobie radze, bo to nie prawda. Chcę zacząć od nowa i spróbować swoich sił ma SGD. Max 100 kacl powyżej limitu i minimum 30 minut ćwiczeń dziennie ☺

Wage będe podawać codziennie. I tak waże się co rano, więc czemu by nie ^^

Musze nadrobić Wasze blogi, bo troszkę je zaniedbałam :c Wybaczcie nieobecność, teraz już się nie poddam :)

Trzymajcie się i do jutra ❤

czwartek, 6 lipca 2017

16. Dzień 15

Hej.
Dzień nudny jak zawsze. Nie mam pomysłu na te wakacje... chce tylko schudnąć.

Bilans:
Śniadanie (11:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 1,5%  ~ 159 kacl
Obiad (15:00) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
Kolacja (18:00) - 250ml rosołu ~ 15 kacl
Razem:
412/400
Jutro nie przekroczę.

Byłam z rodzicami w sklepie. Mama pytała co chwile czy coś chcę. Mówiłam, że nie. "Chcesz batonika?" , "Wybierz sobie drożdżówkę".... wiem, że chciała dobrze, ale to mi nie pomaga. Moja silna wola jest wystawiana na próbę za każdym razem jak jestem w sklepie. Chyba nie powinnam się tam w ogóle wybierać.

Nadal nie mam motywacji do ćwiczeń. Nie mam motywacji do niczego... to dzień z serii "po co żyje?". Jest jeszcze wcześnie ... zrobienie skalpela nie byłoby problemem, ale tak bardzo mi się nie chce, że już sama nie wiem co z sobą zrobić.

Jest mi niedobrze. Czuje się strasznie przejedzona mimo, że burczy mi w brzuchu. 

Ostatnio zastanawiam się czy kocham D. To mój pierwszy chłopak i jestem trochę zagubiona, bo nie wiem czy to co czuje to zwykłe przywiązanie czy miłość. Ludzie tacy jak ja chyba nie umieją kochać. Nie chciałabym go skrzywdzić, więc muszę się szybko ogarnąć i pomyśleć racjonalnie. 

Ostatnio miała miejsce dość dziwna sytuacja. Rozmawiałam z kuzynem. Chłopak w moim wieku, nie wychodzi z domu, a cały jego świat do gry. Zna mnie na wylot, w końcu mamy ze sobą do czynienia od małego. Powiedział, że widział na fb zdjęcie, które wstawił D. Byliśmy na nim w trakcie koncertu z jego mamą i bratem z dziewczyną. Bardzo mnie zaskoczył gdy powiedział coś w stylu : "wszyscy tacy zadowoleni i roześmiani, a Ty stoisz z tym Twoim sztucznym uśmiechem, tak jakbyś nie chciała tam być". Mówił coś jeszcze o braku uczuć itd. 
Długo się przyglądałam temu zdjęciu. Nie pamiętam co na nim czułam. Dziwi mnie tylko jak on to zauważył skoro nikt inny nie widzi takich rzeczy. 
Widocznie osoby, które nie widzą sensu w życiu zauważają się nawzajem.

To bardzo pesymistyczny post, ale szczery.

Zapomniałabym... wiem, że Mleczny Start ma dużo cukru i do najlepszych produktów nie należy... Ale mimo to bardzo mi smakuje. Nie chciałabym odrzucać wszystkiego co lubię :) 

Trzymajcie się Maleństwa :)

środa, 5 lipca 2017

15. Dzień 14

Hej :))
Znowu post z telefonu... ehh ten leń :3 Dzień minął mi bardzo fajnje i szybko. Przyjechał D. i spędziliśmy go razem.

Kurcze myślałam, że sie pochwale, że poszło mi z dietą, ale niestety :/ Wieczorem zjadłam 2 kawałki pizzy. Nie wiem ile to kalorii, ale pizza z samym serem bez onnych dodatków. Ehh a chciałam mieć śliczne 0 kacl dziś na koncie :c

Dla wszysykich zdziwionych wczorajszym ... tak piłam rosół pierwszy raz w życiu :D Jestem dziwnym człowiekiem xd

Przepraszam że ten post tak późno. Jutro obejrze Wasze blogi, bo dziś już padam :))

Trzymajcie sie cieplutko ! ❤


wtorek, 4 lipca 2017

14. Dzień 13

Cześć Kochane :))

Dzień jeśli chodzi o humor to nie był najlepszy, ale z dietą podołałam ^^ Cały dzień nie mogłam dogadać się z D. Wiem, że zdarza mi się celowo go prowokować, ale czasem nie umiem się powstrzymać. Ma sporo cierpliwości, ale każda cierpliwość ma swoje granice prawda ? Jak tak dalej pójdzie to będzie miał mnie dość. Nie jestem zazdrosna czy coś w tym stylu... po prostu nie potrafie zachowywać się wobec niego "normalnie". Po prostu mi to nie wychodzi :P

Mam strasznego lenia. Nie chce mi się ćwiczyć ani chodzić na spacery (pogoda i tak nie pozwala). Musze się troszkę zmotywować i zacząć ćwiczyć. Nie chce mieć obwisłej skóry... a nie oszukujmy się, po mojej wadze prawdopodobnie jakaś zostanie :(


A więc dzisiejszy bilans prezentuje się tak :
Śniadanie (11:50) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Obiad (15:00) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
250 ml rosołu (piłam go pierwszy raz w życiu...pychotka ! ) ~ 15 kacl
Kolacja (18:00) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem:
424 / 650 kacl

Chciałam Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze :) Od kiedy mam bloga łatwiej mi dążyć do celu i w ogóle. Mam większą motywację :) Nie chce wieczorem siadać przed laptopem i ze wstydem pisać postu, a z dumą przekazać wam "ej dziewczyny dałam dziś radę !". Ten blog daje mi bardzo wiele... ciesze się, że mam go i Was ^^ Dzięki temu droga do "doskonałości" stała się znacznie cieplejsza niż była wcześniej.

Trzymajcie się cieplutko ! :))

poniedziałek, 3 lipca 2017

13. Dzień 12

Hej, dziś na szybko, bo z telefonu ^^ Wieczorem rozmawiałam z mamą. Troszkę popłakałyśmy. Mówiła, że stara się mnie zrozumieć i że boli ją gdy widzi jak sobie nie radzę. Nie zrozumiała do końca ale to i tak wiele.

Chciała dziś zjeść razem. Zgodziłam się. Dziś miała być głodówka... wyszło inaczej. Mimo wszystko to był nasz pierwszy wspólny od kilku miesięcy posiłek i nie czuje się z nim źle ☺

Do końca dnia już nic nie zjem, ale i tak myśle, że było warto ^^
Wieczorem zrobie Skalpel i pokręce chociaż 10 minut hula hopem :))

Dam sobie spokój z senes. Komentarz re bardzo mnie przestrzegł, dziękuje :)

Wieczorem, albo i szybciej odwiedzę Wasze blogi, a jutro wracam do wcześniejszego trybu jedzenia. Nie zrezygnuję ze swojego marzenia choćby nie wiem co się działo ^^

Trzymajcie się cieplutko ❤

niedziela, 2 lipca 2017

12. Dzień 11

Cześć i czołem :)

Rano waga pokazała 76,6 kg. To o 0,5 mniej niż wczoraj. Bardzo się ucieszyłam ^^ Przyznam z ręką na sercu, że dziś umyślnie poległam. Mogłam odmówić gdy mi zaproponowano, a nie zrobiłam tego. Wszystko zwymiotowałam, ale to nie zmienia faktu, że moja silna wola stanęła pod znakiem zapytania.
Może to głupio brzmi, ale z tak ogromną wagą, jaka jest moja prawie spoczęłam na laurach. Rano usłyszałam od mamy "zjedz coś bo schudłaś". Kurde tak bardzo mnie to ucieszyło, a przecież wciąż jestem grubą świnią. Ehh moja głupota zaczyna mnie przerażać. Muszę się ogarnąć i jasno wytyczyć sobie cel, tak by o nim nie zapomnieć. Do 21 lipca moja waga pokażę 70, albo i mniej.

Jutro zamierzam zrobić głodówkę, jako karę za dzisiejsze obżarstwo. Muszę tylko znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby nie przyszło mi do głowy zjedzenie czegoś.

Podjęłam pewną decyzję co do ćwiczeń z aplikacji. Stały się one strasznie monotonne i nie umiem robić ich już z taką ochotą jak wcześniej. Chcę spróbować swoich sił z Ewą Chodakowską i jej Skalpelem. Kiedyś go robiłam i szybko było widać efekty. Zamierzam robić go regularnie co drugi dzień na zmianę z hula-hopem i rozciąganiem :) Muszę tylko ładnie to sobie rozpisać w notesie i od jutra zaczynam. Dlaczego od jutra ? Bo nie tylko jestem gruba, ale też leniwa ^^

Co do dzisiejszej poważnej rozmowy z D. Przebiegła pomyślnie. Trochę sobie wytłumaczyliśmy i jest dobrze ^^

Myślę o tym, by zakupić senes. Wiem o wadach tego produktu, ale chyba będę do tego zmuszona. Mój metabolizm nie działa jak powinien. Znacie może coś podobnego do senes, ale bezpieczniejszego ?

Jutro wracam z pozytywnymi efektami, słowo honoru :)) Trzymajcie się ❤

sobota, 1 lipca 2017

11. Dzień 10

Witam :)

Na początek chciałabym bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim postem :D Dodały mi jeszcze więcej energii ^^

Zasnęłam dziś ok. 5 rano, a o 10:30 obudziła mnie mama. Mimo, że nie spałam wiele to czuję się bardziej wyspana niż jak śpię 10-12h ^^
Wstałam i pierwszym co zrobiłam było stanięcie na wadze. Przyznam, że miałam nadzieje na większe rezultaty, ale czego tu oczekiwać gdy ponad połowę bilansów przekroczyłam. Mimo wszystko jeśli utrzymam tępo, to do końca diety uda mi się osiągnąć pierwszy cel :)

Tak więc moje wymiary prezentują się następująco:
Waga - 77,1 kg  (-3,4)
BMI - 25,8  (-1,1)
Piersi - 89 cm  (-3)
Talia - 76,5 cm (-5,5)
Biodra  - 102,5 cm (-2,5)
Udo góra/środek - 62 / 55 cm  (-2 / -3)

1/3 diety za mną :) 

Na szczęście czuję się lepiej niż wczoraj wieczorem. Było mi tak słabo, że zmusiłam się do wypicia kawy, której tak bardzo nienawidzę :P Widocznie miałam niskie ciśnienie, bo wróciło do normy po kawie :)

Dzisiejszy bilans :
Śniadanie (11:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 1,5%  ~ 159 kacl
Kolacja (17:00) - wafel ryżowy  ~ 21 kacl
W ciągu dnia 2 lody Big Milk śmietankowe ~ 168 kacl
Razem:
348/400 kacl

Trochę żałuje tych lodów, ale na szczęście zmieściłam się w limicie :)

Ćwiczenia z aplikacji - 125,2 kacl

Chciałam pokręcić trochę hula-hopem, ale próba skończyła się zwinięciem z bólu :P Wczoraj kręciłam pierwszy raz od dawna i jestem troszeczkę poobijana. Mam nadzieje, że jutro będę mogła już normalnie kręcić ^^

Dopadło mnie dziś trochę przemijanie. Zdałam sobie sprawę, że minęło już pół roku. Niedługo skończę 17 lat... bardzo nie chcę dorastać. Boję się tego. Czas tak szybko ucieka. Na szczęście już nie stoję w miejscu tak jak wcześniej :)

Jutro przyjeżdża D. Cieszę się, ale też trochę denerwuję. Czeka nas poważna rozmowa :/ Oby wszystko skończyło się dobrze. 

Mam plany co do swojego pokoju. Chciałabym go pomalować na szaro. Aktualnie jest niebieski z czego jedna ściana jest w malunkach w tematyce Anime i w graffiti. Trochę mi szkoda tych moich wypocin, ale chciałabym zacząć od nowa, a pokój przepełniony przeszłością mi to utrudnia. 

Jutro dzień 11 mojej diety. Jestem pozytywnie nastawiona :) Nie zjem zbyt wiele skoro będę miała gościa, a to cieszy mnie jeszcze bardziej ^^

Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia jutro :3