niedziela, 19 listopada 2017

48. Mieszam

Hej, pojawiam się i znikam.. sama już nie ogarniam czego chce.
Na 600kacl szło mi dobrze przez jakiś tydzień, potem passa zawalania i powrót wagi do 78. Później nabrałam motywacji i przez 3-4 dni jadłam 100-200 kacl i spadła do 75,1. Od czwartku do soboty miałam "wolne", bo mama miała urodziny, a późnej przyjechały koleżnki. Rano na wadze było 76,1.

Dziś już wszytsko unormowałam. Jedzenie poniżej 200 kacl mi nie służyło, bo czulam sie okropnie i taki sam miałam humor. Będe jadła trochę więcej niż wtedy ale nadal chce sie trzymać granicy 400, bo do świąt tylko 35 dni, a sporo do zgubienia :)

Zjadłam:
Śniadanie - 4 sucharki pszenne, plasterek serka i szklanke zielonej herbaty (133kacl)
Obiad - 3 wafle ryżowe i szklanka herbaty na trawienie (63kacl)
Na kolacje o 18 zjem 2 wafle ryżowe i wypije 250ml rosołu (57kacl)
Razem wychodzi 253 kacl ^^

Mam sporo nauki i nie wyrabiam się już zbytnio. Jutro sprawdzian z nimieckiego, z polskiego i z zawodowego + kartkówka z geografii. W styczniu, lutym, marcu i maju mam testy na jakieś certfikty. Chciałbym je mieć ale i tak mająogrniczoną ważność. W kwietniu są praktyki.. troche sie boje, bo to coś nowego.

Święta są coraz bliżej... postanowiłam sobie, że jeśli osiągne wage poniżej 65kg to będą wolne od diety aż do Nowego Roku. Mam do stracenia ponad 10kg... tak więc do roboty xd

Teraz zabieram sie do odwiedzenia waszych blogów i nadrobienia czasu w którym nie pisałam :) Do następnego.

czwartek, 2 listopada 2017

47. Powoli, małymi kroczkami. Dzień 4/5

Hej :)
Minęło już 5 dni mojej walki od początku. Jest okej, a tak bynajmniej myślę. Wytrwale notuje wszystko co jem i kontroluje ilość wypijanych płynów oraz czas ćwiczeń. Zależy mi, żeby wszystko było idealnie :)
Wczoraj był dzień wolny dzięki czemu w  końcu się wyspałam. Rano odwiedziłam wszystkich umarlaczków, a resztę dnia spędziłam na .. niczym. Zmarnowałam wolny dzień, jak zawsze. Tylko 10 minut pokręciłam hula hopem i nic poza tym pożytecznego nie zrobiłam. Zjadłam małą bułke i 10g sera, a w trakcie dnia 4 andruty, których nie było w planie :p Jeden ma 80kacl. Wyszło jakieś 520/600. Tragedii nie ma ale jakoś nie jestem zadowolona ze swojego podejścia :p

Dzisiaj rano omdlałam. Standardowo- ciemno przed oczami, ugięły się kolana, zrobiło się strasznie gorąco mimo zimnych potów i chciało się wymiotować. Wątpie, żeby powodem była dieta, bo trwa tylko kilka dni :) Na szczęście po 15 minutach byłam jak nowo narodzona i w deszczu szłam do szkoły z dworca (ok 30 minut).
Zjadłam:
9:00 - mała kromka chleba + plasterek serka żółtego (130)
12:25 - 4 sucharki wasa + plasterek serka (129)
15:40 - porcja kaszy błyskawicznej kuskus (250)
Razem wychodzi 509/600

Na kolacje nie miałam zbytnio ochoty :) Wypiłam 0,8 l zielonej herbaty, litr wody i 250ml wody gazowanej z cytryną na pobudzenie metabolizmu ^^

Podsumowując te 5 dni:
Zjadłam 2718/3000 kacl
Schudłam 2.6kg
Wszystkie dni są na zielono i ćwiczyłam 4/5 razy po 30 minut :)

Nie jest źle ^^
Jutro kończę szybciej i wracam ze znajomymi do koleżanki. Wspominała coś o frytkach... ughh nie chce zawalić dnia. 100g ma ok 300kacl. Jeśli zjadłabym tylko kilka to nie było by tak źle, a reszty "smakołyków" po prostu odmówię. Mam nadzieje, że moja silna wola pozostanie na miejscu :)

Trzymajcie się cieplutko w te zimne jesienne dni i do następnego ^^

wtorek, 31 października 2017

46. W końcu ruszyłam - Dzień 2/3

Hej :)
W końcu nie witam was z wyrzutami sumienia, ale z pełną dumą. To trzeci dzień i jest coraz lepiej ^^ Nadal mam chwile zawahania, ale staram się nie poddawać. Na przykład wczoraj wieczorem mama zrobiła placki ziemniaczane, strasznie mnie kusiło, ale ogarnęłam się i poszłam do siebie. Nie zjadłam nic nad to co planowałam :)

Dzień drugi prezentuje się tak:
7:00 - Mleczny start waniliowy (238)
10:30 - 2 sucharki żytnie z 1/2 plasterka serka żółtego (65)
13:20 - to samo co wyżej, czyli następne 65 kacl
18:00 - jogurt Danio waniliowy 140g (141)
O 15 zjadłam pół banana, ale jako, że nie jem owoców i nie potrafie się do nich przemóc to postanowiłam, że jeśli jakiegoś zjem nie policze go do bilansu. Nie wiem czy powinnam tak robić, ale chciałabym się troche zmotywować do jedzenia czegoś ponad to co jem zazwyczaj :)

Przez 30 minut pojeździłam na rowerku stacjonarnym i wypiłam 2,25l wody i duży kubek kawy z mlekiem, żeby się obudzić i usiąść do nauki ^^

Dzisiaj jakoś się udało. Mimo, że po powrocie ze szkoły mama zadowolona dała mi batonika (160kacl) to i tak jakimś cudem mieszcze się w bilansie :P

Waga rano pokazała 75,8kg, to oznacza że w trzy dni ubyło mi 1,8kg :) Wypiłam 0,6 l wody i 0,8l zielonej herbaty. Wieczorem standardowo pije wode z cytryną więc jeszcze troche przybędzie ^^

Zjadłam dziś 520/600 kacl, o 18:00 jeszcze 3 wafle ryżowe i zamknę dzień na 583kacl :) Jeszcze godzinę temu zmierzałam do kuchni myśląc "a co tam", ale udało mi się zatrzymać i wrócić do pokoju. Cieszy mnie to bo teraz nawet nie mam ochoty na to co mnie jeszcze niedawno kusiło.

Za chwile zabieram się do ćwiczeń. Nadal trzymam się 30 minut. Dzisiaj w planach 10 minut rowerku, 10 minut hula hopu z masażerem i 10 minut gimnastyki z rozciąganiem.
Wracałam dziś pieszo ze szkoły na dworzec co daje ok 2 km spaceru ^^

Mam prośbę by osoby, które czytają zostawiały linki do swoich blogów :) Następny post dodam prawdopodobnie pojutrze. Trzymajcie się ciepło, do następnego ^^

niedziela, 29 października 2017

45. Tym razem na pewno!

Hej !
Ożywiam w końcu tego bloga, bo niedługo serio o nim zapomnę. Już nie chce zawalać.. lata mijają, czas leci, a ja nadal jestem w tym samym miejscu. Nie mam słów na samą siebie, co ja kurna wyrabiam ?! Eghh zsłużyłam na niezłego kopniaka :p

Wczoraj w łóżku zdałam sobie sprawę z tego jak wiele zaprzepaszczam przez własne słabości i wymówki. W końcu zostałam uświadomiona i to aż nazbyt boleśnie. Dziś już nie marnowałam czasu. Wyspałam się, posprzątałam, przygotowałam do szkoły. Zjadłam tylko to co planowałam. O 18 mam ostatni posiłek i zamykam ten dzień. Wypiłam ponad 0,5l zielonej herbaty i jestem w trakcie litra wody. Dziennie chce wypijać chociaż 1,5l płynów dziennie. Chciałabym też zacząć próbować jeść owoce.. Chociaż trochę jabłka albo banana w ciągu dnia, dla mnie to i tak bardzo dużo. Dziś jeszcze poćwiczę, a potem trochę nauki i do wyrka ^^

Dzisiejszy bilans prezentuje się następująco:
12:00 - Mleczny Start waniliowy (238)
15:00 - 2 kromki chleba z serem (minimum sera, bez masła) (ok. 230)
O 18:00 planuje zjeść 4 sucharki wasa żytnie z plasterkiem serka żółtego co daje jeszcze 129 kacl :)

Zamknę bilans w 597/600 kacl

Zaraz zbieram się do ćwiczeń. 15 minut na rowerku stacjonarnym, Mel B 10minut na brzuch, 20 przysiadów, 10 pompek i tricepsów, 30s krzesełka.
To na razie bardzo mało, ale chce zacząć stopniowo żeby się nie zniechęcić :)

Jutro czeka mnie wyzwanie. Po szkole zawsze zawalam... w szkole nie mam problemu z jedzeniem, ale jak wracam to rzucam się na jedzenie. Jutro tak nie będzie, dam z siebie 100% i tym razem na pewno się uda.

Do świąt zostało 55 dni. Do 23 grudnia chcę ważyć 65kg. To oznacza, że mam do zgubienia prawie 13kg. To mój ostatni cel na ten rok, święta chcę spędzić z rodziną, bez liczenia kalorii itd ^^
W końcu to czas, żeby być blisko z innymi i nie martwić się Aną.

Wieczorem odwiedze wasze blogi, mam sporo do nadrobienia ^^ Do jutra, trzymajcie się !

niedziela, 15 października 2017

44. Zmiany - Start

Hej,
Tak jak w tytule, planuje zmiany. W sumie to już nie planuje, bo wiem co robić, teraz realizacja.
Z SGD szło mi źle. Napad za napadem. Ta dieta nie jest dla kogoś z tak niskim poziomem jak jak ja. Mój organizm jej nie lubi.
Przemyślałam sobie wszystko. Chce jeść tak żeby sie nie przejadać i nie być ciągle głodna. Najlepszą opcją jest powrót do tego co było wcześniej.
Od jutra aż do dnia w którym osiągnę wagę jaką chce (poniżej 60kg przy wzroście 173cm) będe jadła max 700 kacl, ćwiczyła minimum 20 minut dziennie i piła minimum 1,5l płynów w ciągu dnia. Posiłki max do 18.
Jeśli będzie zbyt rygorystycznie to nie dam rady i dobrze o tym wiem. Lubie wychodzić z przyjaciółmi na miasto żeby zjeść, dlatego raz na 2 tygodnie pozwolę sobie na przykład na pizze :)

Ogarnęłam w końcu pokój. Trochę tego było, ale ten tydzień zacznę "na czysto". Czeka mnie duuuużo nauki niestety. Przyjaciółka ma we wtorek zabieg. Pewnie ją odwiedzimy ^^
Boje sie trochę tego tygodnia. Nie wiem co wymyślą dziewczyny, które są wrogo nastawione do mnie i do moich przyjaciół. Czuje straszny niepokój z tego powodu.

Mam nadzieje, że wszytsko będzie dobrze. Co myślicie o moim pomyśle z dietą ? Jutro zaczynam realizację :)
Trzymajcie się, buziaki ❤

czwartek, 12 października 2017

43. Rutyna

Hej, miło mi widząc wasze komentarze :)
Dni jakoś mijają, dziś dzień 4 SGD. Szczerze mówiąc nie popisałam się. Waga spadła tylko o półtora kg. Waże się co drugi dzień. Muszę się bardziej przyłożyć.
Chciałabym popoaść w pewnego rodzaju rutyne. Znów zacząć jeść o wyznaczonych porach i mieć na wszystko wyznaczony czas. Powinnam zacząć poświęcać więcej czasu sama dla siebie, ale bardziej rekreacyjnie np porysować, poczytać itd. Czas na nauke też powinien sie znaleźć jeśli przestane marnować dzień na siedzenie w telefonie czy przed tv. Chce wprowadzić gruntowne zmiany. Tu i teraz. Zoraganizować się i swoje otoczenie. Musze przestać żyć w bałaganie. Jestem straszną syfiarą i jeśli łóżko jest czyste to reszta pokoju mnie nie obchodzi, a aktualnie nie da sie tam wejść :p

Jutro dzień 5. Zawale go na pewno bo w planach mam pizze z przyjaciółmi po szkole, a potem wizyte u jednej z nich. Myśle, że jeśli zjem tylko tą małą pizze w ciągu całego dnia to nie będzie tak najgorzej, ale na pewno go nie zaliczę.

Zamierzam zacząć ćwiczyć. Jestem tak leniwa, że nie potrafie sie do tego zebrać. W sumie to ten post jest o wszytskim i o niczym, ale chciałam dać znać że żyje i nadal walcze :)

Trzymajcie się!

niedziela, 8 października 2017

42. Koniec zastoju

Hej, ostatnio coś mi nie szło pisanie, ale w diecie nie było nic lepiej więc nie miałam o czym pisać.
Nadal strasznie tu cicho, tylko kilka dziewczyn nadal trzyma aktywność. Spróbuje być jedną z nich.

Jutro zaczynam SGD. Ponownie próbuje swoich sił w tej diecie, może tym razem będzie lepiej. Nie mam zbytnio zapalu ani chęci. Czuje sie beznadziejna, nic nie warta.

Znowu doświadczyłam znęcania. Tylko tym razem nie jestem sama, bo po mojej stronie stoi kilku "przyjaciół".. nie wiem czy moge ich tak nawać, ale bardzo ich lubię i cenię.

Urodziny wypadły super :) Jedyny dibry dzień w ostatnim czasie. Przyjaciółka mimo że późno to sie zjawiła. Dostałam od niej duży "plakat" z naszymi zdjęciami. Był uroczy ^^

Waga skoczyła, ale co sie dziwić po ponad miesiącu jedzenia wszytskiego. 78,1 kg, bmi 26,1 tragedia. Jestem prawie w tym samym miejscu w którym zaczęłam.

Nie chce tak dalej, nie chce zawalać i nienawidzić siebie. Musze w końcu poczuć choć trochę dumy z własnej osoby. Potrzebuje tego i to cholernie.

Cześć :)

niedziela, 24 września 2017

41. Dzień 0

Hej :)
Jeśli chodzi o głodówke to nie powiodła się. Zjadłam jeden posiłek, gdzieś koło 15 w dodatku mało dietetyczny bo jajecznica. Chodziła ze mną od dawna i w końcu nie wytrzymałam. W sumie to nie żałuje, bo zapotrzebowanie na jajka uzupełniłam ^^

Melissayo Kochana, zakochałam sie w Twoich komentarzach już dawno temu. Zawsze masz w zanadrzu rady i ciepłe słowa, które bardzo, ale to bardzo podnoszą na duchu :)
Nie wiem czemu trzymam sie ta k kurczowo tych 600kacl, ale tak jakoś stało sie to dla mnie wyznacznikiem, czego? Nie mam pojęcia. Nie potrafie normalnie jeść. Albo jest to za dużo albo za mało. Ten jeden dzień w tygodniu będzie tym tak zwanym cheat day. Wiem że nie powinnam sie nagradzać w ten sposób, ale tylko to zadziała. Zrobie go pod warunkiem że w ciągu tygodnia ani razu nie zawale, a zaraz po nim będzie dzień oczyszczający.

30 września wyprawiam urodziny. Planuje to już od dawna.. Zaprosiłam kilku przyjaciół z klasy, przyjaciółke i koleżanke którą znam od zerówki. Dziś przyjaciółka i koleżanka powiadomiły, że nie mogą przyjść. Kurcze... było mi strasznie przykro, bo wszytsko zaplanowałam. W końcu doszłam do wniosku że nic nie odwołam. To miał być jeden z najlepszych dni ostatnich czasów. Może to samolubne ale nie porzuce planów, które napędzają mnie od dłuższego czasu :)

Jutro dzień 1. Mam nadzieje, że moja silna wola w końcu sie ujawni :p

Trzymajcie się, buziaki ^^

sobota, 23 września 2017

40. Wracam ?

Hej... tak to ja, dawno mnie tu nie było..
Zawaliłam, pokazałam swoją słabość i brak kontroli. Nie wspomnę nawet, że przytyłam, bo okropnie mi wstyd.

Cały czas próbowałam "od nowa", "jeszcze raz", "od jutra"... nic mi z tego nie przyszło, prócz dodatkowych kilogramów. Moja słabość zaczyna mnie przerastać. Bardzo chcę być szczęśliwa, ale nie jest to osiągalne, bo źle sie czuje w tym ciele. Mam wrażenie, że to nie ja.

Od września przykładam sie do nauki. Mam dobre oceny i cieszę się z tego niezmiernie. Problemem jest tylko nieład w moim życiu.
Z tamtym chłopakiem nie wyszło. To ja pojęłam decyzje, nie byłabym z nim szczęśliwa. W tej chwili jestem samowystarczalna i powiem wam szczerze, że posiadanie chłopaka/dziewczyny nie sprawi że będziecie mniej samotne. Czasem nawet to pogłębi. Dlatego też nie szukam miłości. Jak chce to sama mnie znajdzie ;)

Jutro mam w planach głodówkę. Jestem dobrej myśli, nie mam ochoty na jedzenie. Ułożyłam i spisałam sobie plan.
Zamierzam:
- Jeść max 600 kacl
- Ćwiczyć min. 3-4 razy w tygodniu po 30 minut
- Pić minimum 1,5l wody
- Raz w tygodniu robić głodówkę
- Mieć jeden dzień w tygodniu wolny od liczenia kalorii pod warunkiem, że w ciągu tygodnia nie zawaliłam (weekend)
Utrzymam to do czasu gdy na wadze zobacze 65kg. Wcześniej nie przestanę.

Mam problem z realizowaniem rzeczy, które planuje, dlatego będe wszystko sobie notować i następnego dnia traktować to jak rozkaz. Może to mi pomoże.

Mam nadzieje, że chociaż kilka z Was nadal tu jest. Postaram się być tu codziennie/co drugi dziei. Musze w końcu zacząć działać ^^

Trzymajcie się. 

sobota, 2 września 2017

39. Dzień 1/2

Hej Kochane.
W sumie to nie wiem co mam napisać.. nadal sie nie ogarnęłam i nie kontroluje tego co jem. Dziś jest już dzień drugi, pierwszy jak sie domyślacie zawaliłam. Jedynym plusem jest to że sporo dziś chodziłam i spaliłam ok 400 kacl ^^

Czytając bloga jedej z Was wpadłam na pomysł aby również fotografować swoje posiłki (zdj zosatwie dla siebie), tak by mieć większą kontrolę nad tym co zjadam. Założe osobny folder w telefonie i będe je tam wrzucać ^^ Pomiędzy nimi będe też dodawała swoje zdj, efektów lub ich braku. Taka większa motywacja :)

Za 2 dni szkoła... strasznie mnie to przeraża... nie chce >.< Boje sie że nie podołam tym wszystkim wyzwanią jakie będą w tym roku szkolnym ... ehhh jestem strasznym tchórzem.

W niedziele spotykam sie z P. Głupio że zamiast chudnąć stoje w miejscu albo tyje... nie wiem jak P. może lubić takiego potwora jak ja. Nie mam w sobie nic ciekawego ani ładnego, to dla mnie strasznie dziwne zjawisko że moge się komuś podobać ;p

Postram sie o bardziej regularne posty, ostatnio zaniedbuje bloga i Was, ale staram sie nadrobić :)
Trzymajcie się, buziaki

wtorek, 29 sierpnia 2017

38. Wciąż zawodzę..

Hej Maleństwa, to znowu ja. Jestem porażką jak zawsze.
To już trzeci zawalony dzień, nawet nie wiem ile ważę, bo waga odmawia posłuszeństwa. Jestem na siebie zła.. czuje straszną bezsilność. Ukarałam się za dzisiaj. Niepozorne kreski są najlepszą opcją.
Zaplanowałam posiłki na 3 dni w przód, będe też ćwiczyła.
To straszne zrządzenie losu, że przegryw ma na imię "zwycięstwo"... ehh los sobie ze mnie zadrwił.
Od jutra wstaje wcześniej tak by przyzwyczaić organizm do wstawania rano... szkoła już tak blisko, a ja zmarnowałam całe wakacje...
Tak jakoś strasznie mi smutno.
Mam nadzieje, że wam idzie lepiej. Trzymajcie się.

niedziela, 27 sierpnia 2017

37.

Dzień dobry Kochane :)
Dziś dzień 4 powrotu do 600 kacl i zawaliłam. Miałam napad.... tragedia.

Wczoraj byłam nad morzem z P. Było super :) Dużo chodziliśmy i rozmawialiśmy. Nie ubrałam spodenek, ale jakoś przeżyłam w tym cieple. W ciągu całego dnia zjadłam tylko 3 sucharki żytnie i loda na plaży :) Rano waga pokazała 73,4 kg, po dzisiejszym jutro pewnie będzie więcej :c Ale nie ma co się martwić, nadrobię to na pewno, bo nie mam zamiaru sie poddać. Zbyt wiele razy odpuszczałam, żeby teraz też polec :)

Miałam dziś iść z koleżanką na dożynki. Niestety plan nie wypalił i obie zostałyśmy w domach. Powiem szczerze, że wyszło nam to na dobre, bo była niezła burza i sypało gradem xd

Post wyszedł bardzo krótki, ale nie mam za bardzo o czym pisać. Jutro na pewno nie zawalę. Ogarnę pokój tak, żeby moje otoczenie również było czyste :)

Co do rysunków to nie wiem czy powinnam je dodawać. Nie za bardzo potrafię je tu wstawić :/ Jeśli się uda to na pewno jeden czy dwa się pokarzą ^^

Trzymajcie się i do następnego :)

piątek, 25 sierpnia 2017

36. Chcę tu zostać...

Dzień Dobry Kruszynki :)

Trochę zajęła mi ta przerwa, ale jest lepiej niż było. Z tatą pogodziłam się dopiero wczoraj, ale zawsze coś. Zrozumiał, że to co powiedział było złe i przeprosił, jedyne co mogłam zrobić to go przytulić i nie odzywać się za wiele.

Jestem ostatnio trochę przytłoczona sytuacją z przyjaciółką... Nie ma dla mnie czasu, ale ma go dość dla innych ludzi (np. naszej wspólnej koleżanki). Mam wrażenie, że całkowicie mnie odcięły.. trochę to przykre, ale nie zamierzam ubolewać. Postanowiłam skorzystać z waszych rad i skupić się na sobie tak by w końcu móc się chociaż troszkę polubić. Staram się bardziej zagospodarować czas :) Już nie leże i bez celu przeglądam telefon. Wróciłam do rysowania... nie ma co zaprzeczać, bo to zasługa P. Zaczęliśmy się spotykać, jutro jedziemy nad morze (oby było za zimno na spodenki xd). Pchnął mnie w stronę rysowania za co bardzo mu dziękuje, bo mimo, że nadal nie potrafię rysować tak jakbym chciała to jest lepiej niż wcześniej. Będę starała się robić chociaż jeden mały rysuneczek dziennie ^^

Jeśli chodzi o Anę to powoli wracam do rytmu. W pewnym momencie waga skoczyła do 77 kg, chciało mi się płakać... teraz ponownie jest 74... gdybym nie odpuściła w tym momencie miałabym 6 z przodu... mehh głupia ja, więcej się nie poddam. Od wczorajszego dnia wróciłam do bilansów z 600 kacl. Wczoraj spokojnie się zmieściłam, dziś jak na razie niecałe 400, o 18 zjem jogurt i zamknę dzisiejszy dzień :)

Zastanawiałam się co mnie zmotywuje do działania ... i znalazłam :D
Na allegro wyszukałam masę gadżetów z anime "Mój sąsiad Totoro". Totoro jest tak uroczą postacią, że po prostu nie mogę wyjść z transu :3 Postanowiłam, że do końca września osiągnę wagę 65 kg i zamówię sobie bluzę, torbę i kosmetyczkę z Totoro ^^
Myślałam też o piżamce, ale dość sporo kosztuje więc może zostawię ją na następną okazje :))
Takiego rodzaju nagroda daje mi kopa do działania jak nic innego ^^

Został już lekko ponad tydzień wakacji. Przyznam, że nie wykorzystałam ich tak jakbym chciała, ale to zawsze coś ^^ Zeszłe wakacje były koszmarne, więc te jakby nie patrzeć przebiegły całkiem nieźle. Ten ostatni tydzień spędzę spokojnie sama ze sobą robiąc to co lubię :) Doczytam książkę, pooglądam anime i porysuję. Zobaczę się z P. i postaram się polepszyć sytuację a przyjaciółką.

Dużo myślałam ostatnie dni. Dopiero od wczoraj staram się myśleć pozytywnie, bo wcześniej nie było to osiągalne. Nie moge dłużej stać w miejscu, muszę wyjść szczęściu naprzeciw..

Nadrobię dziś wszystkie blogi :)
Trzymajcie się i do następnego ^^




sobota, 19 sierpnia 2017

35. Pustka

Hej Maleństwa
Ostatnio troche ze mną gorzej. Odcinam sie od wszystkiego z pełną premedytacją. W domu nie jest najlepiej. Nie rozmawiam z tatą od prawie tygodnia. Nawet sie nie pokłóciliśmy ale on coś sobie uroił i jest obrażony. Ponoć już go nie obchodze i mam radzić sobie sama. Okej, da sie zrobić.
Zawalam dzień po dniu. Waga skacze i spada, skacze i spada i tak w kółko.
Za tydzień P. chce pojechać nad morze. Dla mnie to niemożliwe by ubrać spodenki i pójść do ludzi.. nie dam rady :(
Czytam wasze posty, lecz ich nie komentuje, podobnie jest z grupą. Niewiele z siebie daje ostatnio... wybaczcie mi proszę tą słabość. Nie znikam, nadal tu jestem i trzymam za was kciuki z całego serduszka.
Nie wiem kiedy dodam kolejny post. Zapewne gdy się ogarne, o ile uda mi sie to zrobić :)
Trzymajcie sie Promyczki i walczcie o siebie, ja chyba nie potrafie :)

niedziela, 13 sierpnia 2017

34. Dzień 17

Hej ^^
Zastanawiałam sie czy napisać dziś czy może jutro wieczorem, ale w końcu sie zebrałam i mimo, że późno to stwierdziłam, że dodam post ^^

Wstałam szybko jak na mnie, bo lekko po 10. Razem z rodzicami pojechałam na zakupy. Kupiłam pare drobiazgów. Myśle, że to lepsze wyjście niż kupować jedzenie. Znalazłam świetną drewnianą "naklejke". Przykleiłam ją na drzwi w pokoju. Mam nadzieje, że "Padłaś? Powstań, popraw korone i zasuwaj!" będzie mnie motywowało ^^

Waga rano pokazała 73,1kg. W końcu... tyle na to czekałam.. moja waga w narwszcie jest prawidłowa ! :D To nadal dużo, ale ogromnie mnie cieszy. Do końca wakacji będzi 6 z przodu ^^ 

Dzisiejszym bilansem się nie pochwale.. Efektownie zawaliłam. I to grubo bo wyszłoby gdzieś koło 1500kacl xd Ale nie chcę się przejmować ^^
Cały nadchodzący tydzień będzie idealnie w limicie 500 kacl. Ani jednego dnia zawalonego (tak jak obiecałyśmy sobie z Iwoną ❤ ). 

W czwartek P. chce się wybrać na kino pod gwazdami. Chciałabym pójść :) Mam nadzieje że to wypali ^^ 

Trzymajcie się ❤

sobota, 12 sierpnia 2017

33. Dzień 15/16

Hej Kochane !
Wczorajszy dzień był spokojny. Aż do 21 nic nie robiłam, potem jednak wybrałam sie z kuzynami do lasu na spacer. Byłam w domu dopiero o 22:30, więc troche połaziłam. Ciągnęli mnie po takich gąszczach że momentami nic nie widziałam :3
Zjadłam :
Śniadanie - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%
Obiad - 4 sucharki żytnie, plasterek serka żółtego
Kolacja - jogurt Danio 140g
Razem 432/600

Dzisiaj o 11:30 obudziła mnie mama. Pojechaliśmy poszukać kanapy do pokoju mojego i siostry. W drugim sklepie znalazłyśmy obie coś co nas zainteresowało. Wybrałam sobie szarą z czarnymi aspektami. W środe ją przywiozą ^^

Gdy wróciliśmy szybko się umalowałam i poszłam na autobus. Ten dzień w końcu nadszedł. Spotkałam się z P. Było bardzo miło i sympatycznie. Wygląda na to że się mu spodobałam. Spacerowaliśmy po parku i super się rozmawiało. Całkiem inaczej niż było  D. Na pewno jeszcze się spotkamy :)) Spędziliśmy razem ponad 5 godzin. Nawet tego nie odczułam ^^

Zjadłam dziś zanim wyszłam z domu jogurt Danio (140g), a na mieście wypiłam małą granite (300ml). Więc myśle że się zmieściłam w bilansie ^^

Chciałabym tylko żeby to szczęście nie było zbyt ulotne :)

Trzymajcie się. Jutro w dzień odqiedze wasze blogi. Przepraszam że ostatnio je zaniedbuje. Nadrobie wszystko, obiecuje ^^



piątek, 11 sierpnia 2017

32. Dzień 13/14

Hej Kruszynki :)
Wybaczcie, że post tak późno.  W sumie to dzisiaj będzie już dzień 15, ale to dopiero od rana. Dziś ważenie i mierzenie. Boję się.

Dzień 13 zawaliłam. Tata miał wypłate i pojechaliśmy na zakupy. Bardzo sie pilonwałam i nie brałam nic co mogłoby zaszkodzić diecie. Zamiast jedzenia kupiłam puder w kamieniu i półeczki na ścianę w kształcie sześciokątów ^^ Byłam z siebie zadowolona, bo w ciągu dnia zjadłam 260 kacl, ale jak wróciliśmy to rzuciłam się na bułki grahamki...

Dzień 14 poszedł w miare okej. O 12:30 zjadłam Mleczny start waniliowy, a o 16 niecałą porcje kaszy błyskawicznej kuskus. Niecałą bo strasznie przesoliłam i nie szło jej jeść :3

Dziś jak wstanę to zamierzam wysprzątać pokój. Ostatnio jak sprzątałam to do osobnego pudełka powkładałam część ubrań. Będe je nosić gdy już schudnę :)) Taka mała motywacja ^^

Waga rano pokazała 74,2 kg... tak chciałam zobaczyć 73 :( Może dzisiaj będzie...

Najwięcej ile ważyłam to 82 kg jeszcze tej wiosny. To oznacza, że razem schudłam już 8 kg. Przybliżyłam się w końcu do celu i nie chce odpuścić przez swoje żywieniowe zachcianki :))

W końcu się ogarne i zmienię swoje życie ^^

Trzymajcie się i prawdopodobnie do wieczora :))

wtorek, 8 sierpnia 2017

31. Dzień 12

Hej ! :D
Cały dzień nic nie robiłam, ale to już żadna nowość :3
Kupiłam barerie do wagi i jutro dowiem się ile jest ^^ Mam nadzieje że blisko 72 xdd Ahh marzenia ...

Bilans wygląda następująco :
12:00 - 20g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5% (112)
15:20 - porcja kaszy błyskawicznej kuskus (235)
18:00 - jagurt Danio 140g (141)
Razem  488/600

Mogło być lepiej ... no cóż jutro bardziej się postaram :))

Jeśli chodzi o grupe to nadal nie cichnie :)) Na szczęście dziewczyny mają zawsze coś do powiedzenia (choć nie wszystkie oczywiście). Osoby zainteresowane dodaniem do grupy zapraszam ^^ Wystatczy zaprosić mnie na koncie Yuuki White i napisać, a zaraz dodam :3

Trzymajcie się cieplutko i do jutra ! ❤

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

30. Dzień 11

Hej Kruszynki !
Wybaczcie te dwa dni nieobecności. Dzień 9 zawaliłam. Sporo wykroczyłam. Pewnie coś koło 1500kacl. Dziesiąty jednak mi się udał. W ciągu dnia zjadłam kilka cukierków odpustowych a wieczorem suchego andruta, więc w limicie się zmieściłam.

Miałam wczoraj lekkie załamanie. Troche popłakałam i mi przeszło. Na grupie bardzo mnie pocieszono za co z całego serduszka dziękuje :)

Waga rano pokazała 74,1 kg. Jutro pewnie będzie już 73 :D Bardzo się ciesze, że tak szybko spada... do końca wakacji będzie ze mnie niezła laska ;)

Dzisiejszy bilans prezentuje się następująco :
12:00 - 20g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5 % (112)
15:00 - 2 sucharki graham, pół plasterka serka żółtego (90)
18:00 - 2 sucharki graham (48)
Razem 250/600

Jestem dziś bardzo z siebie zadowolona :))) Nie moge stać w miejscu w nieskończoność.. musze przeć do przodu. W końcu nikt za mnie nie przejdzie tego życia...
Kończe też z myśleniem o śmierci. To mi nic nie da... chce być szczęśliwa.

Tata widział wczoraj moje blizny na udach, bo spodenki od piżamy się podwinęły gdy byłam w salonie. Zapytał od czego to. Powiedziałam szybko że podrapały mnie jeżyny ... to było najgłupsze co mogłam wymyślić, bo nigdzie nie wychodze, a zwłaszcza do lasu :P
Stwierdził, że takie równe na pewno nie są od jeżyn, ale nie drążył dalej tematu.

Jeśli chodzi o to "masło roślinne" to chyba źle to ujęłam. Miałam na myśli zwykłą delme. Do mojego bilansu wkradł sie też poprzednio chochlik, poneważ było to po 10g sera i delmy. Dopiero porównując z notesem zauważyłam :)) 10g delmy ma 35 kacl ^^ Ale bardzo dziękuje za poprawienie motylku. Niestety nie moge odwiedzić twojego bloga. Wyskakuje komunikat że wpisy zostały usunięte.

Dziękuje za całe wpsarcie i dobre słowa :)) Trzymajcie się i do jutra ^^

piątek, 4 sierpnia 2017

29. Dzień 8

Hej :D
Dziękuje za całe wsparcie pod poprzednim postem. Bardzo to doceniam, jesteście Kochane :))

Dziś było troche lepiej, ale wciąż czuje rozbarajającą samotność.

Dzisiejszy bilans nie należy do najlepszych mimo, że jest w limicie. Powoli przyzwyczajam sie do niskich bilasów i przestaje czuć potrzebe jedzenia... to dziwnę. Próbuje sie trochę przystopować i nadal trzymać bliżej limitu.

Prezentuje się on tak :
11:30 - bułka kajzerka 60g, 15g masła roślinnego, 10 g sera żółtego (180+35+35=250)
14:30 - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5% (150)
18:00 - 3 wafle ryżowe (63)
Razem 463/600

Ważyłam się rano. Na wadze 74,8 kg, co oznacza, że w ciągu tygodnia schudłam 3,7kg. Jestem szczęśliwa z takich efektów, ale to nadal za mało. Waga wciąż jest zbyt wielka ! Muszę działać.

Do 12 musze wyglądać jak najlepiej :)) Chce zrobić dobre pierwsze wrażenie na P. ^^

Dziękuje za wszystko jeszcze raz i do zobaczenia jutro ^^

czwartek, 3 sierpnia 2017

28. Dzień 7

Cześć :)
Na razie dobrze mi sie pisze z telefonu, jeszcze trochę tak zostanie :)
Rano o 10 obudziła mnie siostra. Musiałyśmy iść do sklepu po leki przeciwbólowe dla mamy. Ma coś z plecami i nawet leżenie sprawia jej trudność.
Przed 14 spisałam się z przyjaciółką i chwile potem po nią wyszłam. Fajnie było pogadać po dłuższym czasie :) Podobał jej się mój pokój co bardzo mnie ucieszyło. Robiłyśmy zdjęcia i było wesoło, jednak czar prysł. Dowiedziałam się, że nasza wspólna koleżanka mnie okłamała. Zrobiło mi się przykro. Czułam się okropnie.

Znowu mam uczucie, że to co robie nie ma większego sensu. Nawet to, że tu jestem go nie ma. Nikogo nie obchodzi czy jeszcze jestem na tym świecie czy już odpuściłam. Jestem sama. Nie ma ani jedej osoby, która byłaby dla mnie.

Gdy odprowadziłam przyjaciółke myślalam, że się popłacze. Nie robie tego często. To było okropne.. bezsilność, wyklucznie i samotność. Nikomu tego nie życzę :)

Zjadłam dziś niecałe 400 kacl. Na śniadanie pół rogala z makiem, potem płatki kukurydziane z chudym mlekiem i 2 sucharki na kolacje.
Podliczyłam, że w ciągu tygodnia zjadłam lekko ponad 3000 kacl. Jutro ważenie i myśle, że będą z tego efekty.

Zamierzam iść po trupach do celu. Nie ma nic co by mnie powstrzymał skoro i tak nic mnie nie trzyma na tym świecie.

Przeszłam dziś ok 7 km. Duża część była pod górke i wyszło, że to 490 kacl.
Nie chce dziś ćwiczyć, ale pewne coś porobie tak dla własnego spokoju.

Trzymajcie się cieplutko, do jutra :)


środa, 2 sierpnia 2017

27. Dzień 6

Hej :)
Dziś post z telefonu i w wannie xd
Dzień był nudny... i pewnie by taki został gdyby nie grupka na fb :D

Nie poćwiczyłam dziś niesety. Ale zaplanowałam sobie jakieś ćwiczonka i od jutra wprowadzam je w życie :)

Dzisiejszy bilans :
11:00 - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5 % (150)
14:45 - 4 sucharki graham, plasterek serka żółtego (96+45)
18:30 - jogurt Danio waniliowy (141)
Razem 432 / 600

Dziś lepiej niż wczoraj :) W piątek ważenie i mierzenie oby były efekty.

Mama kupiła dziś mi i siostrze po pączku w czekoladzie... miałam na niego ochote. No cóż siostra zjadła dwa, niech tyje ;D

Trzymajcie sie i do jutra :))


wtorek, 1 sierpnia 2017

26. Dzień 5

Hej, dziś post z telefonu :)
Fajnie, że powstała grupa. Wszytskie Motylki, które jeszcze na niej nie są serdecznie zapraszamy ^^

Dzień minął mi dość przyjemnie. Spędziłam go w większości sama, ale było nawet znośnie :D

Dziejszy bilans :
11:00 - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  (150kacl)
14:30 - porcja kaszy błyskawicznej kuskus (235kacl)
18:00 - 2 kromki chleba z masłem (250kacl)
Razem -  635/600 kacl

Trochę prekroczyłam.... kurcze jutro zjem znacznie mniej, słowo !

Nie moge sie zmotywować do ćwiczeń... postaram sie dziś poćwiczyć skalpel. W dzień kręciłam 10 minut hula hopem, ale to nic przy moim bilansie :)

Mam nadzieje że jutro będe mogła z dumą napisać, że na wadze jest już 74... ogromną nadzieje :)

Trzymajcie się i do jutra ❤

poniedziałek, 31 lipca 2017

25. Dzień 4

Hej :)
Nie mam dziś na nic energii. Siedzę sama ze swoimi myślami. Zastanawiam się co mi przyniesie przyszłość.

Pisałam trochę z tym chłopakiem i lekko poprawił mi humor :) Myślę tylko czy to nie jest za duża różnica wieku. On ma 23/24 lata, a ja 17. Mi wiek nie robi różnicy póki osoba jest wartościowa, ale nie wiem jak on to widzi. Przy najbliższej okazji się o to dopytam.

Dzisiejszy bilans :
Po przebudzeniu koktajl z cytryny i pietruszki.
(11:30) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
(14:30) - porcja kaszy błyskawicznej kuskus ~  250 kacl
(18:30) - jogurt waniliowy Danio 140g ~ 141 kacl
Razem :
541/600kacl

Czuje się jakbym zeżarła połowe kuchni, a to nie jest nawet połowa tego ile jem normalnie :/ Dziwne uczucie... 
Mimo, że nie chce się ważyć codziennie to i tak to robie (ba! nawet 3 albo 4 razy dziennie). Musze sie trochę ogarnąć, bo popadnę w paranoje :P

Trzymajcie się Kochane i do jutra :)


niedziela, 30 lipca 2017

24. Dzień 3

Witajcie Słoneczka ! :)

Dzień zleciał mi dość szybko (wstałam o 12, co się dziwić). Nie zrobiłam nic produktywnego, ani nic godnego uwagi... po prostu zwykły, nudny dzień :) Rano złapałam się na tym, że pierwsze co po przebudzeniu to chwyciłam telefon, żeby "odpisać" na porannego smsa od D... oczywiście owego smsa nie było ;) Ale powiem szczerze, że już przyzwyczajam się do sytuacji. Za pare dni moje codzienne nawyki z nim związane znikną ^^

Ogólnie to od jakiegoś czasu piszę z pewnym chłopakiem. Mieszka ok 20 km ode mnie. Spowalniałam tą znajomość ponieważ miałam chłopaka, ale teraz już nie ma co się powstrzymywać :) Umówiliśmy się na 12. Sama wybrałam ten dzień, bo chcę do tego czasu schudnąć ile się da ^^

Ku mojemu zdziwieniu waga rano pokazała 75kg... ostatni raz tyle było w 2 gimnazjum ! :D Nie chciałam zbytnio cieszyć się na tą informacje z obawy, że waga oszukuje. Wtedy przyszedł tata i powiedział, że to sprawdzi. Po chwili wyszedł z łazienki i mówi "ona jest zepsuta jak nic ! strasznie zawyża, przecież ja tyle nie ważę!". Nie mogłam powstrzymać śmiechu :D Mama tylko ze śmiechem poklepała go po brzuchu ^^

To dla mnie świetna informacja :) Waga ruszyła w dół, ale prawdopodobnie jest to tylko woda.. Trzymam się granicy 600 kacl do końca wakacji, a potem lekko zwiększę bilanse tak jak radziły dziewczyny :)

Dzisiejszy bilans trochę ubogi, ale nie mam apetytu więc to nie problem :)
Jak wstałam to zjadłam 2 sucharki graham, a po południu mama kupiła lody i skusiłam się na jednego bez większego żalu. Sucharki to 48 kacl a lód 136 kacl. Razem to 184 kalorie. Musze się pilnować, bo boje się napadu. Szkoda by mi było zaprzepaścić starania i jutro postaram się dobić bliżej limitu ;) Oczywiście o ile nie rzucę się na jedzenie xd

Kręciłam chwilkę hula hopem, ale mam tak strasznego lenia, że za nic nie chce mi się zabierać... Oby mi przeszło bo sierpień tuż tuż :D

Trzymajcie się Kochane i do jutra :)) 

sobota, 29 lipca 2017

23. Dzień 2

Hej kochane :) Post na szybko z telefonu, bo jestem u wujka i nie wiem o której będe w domku.
Mój związek z D. rano dobiegł końca. Żeby było zabawniej to on to zaczął :D Ja tylko szczęśliwa powiedziałam "fajnie, że o tym mówisz, bo nie wiedziałam jak Ci powiedzieć, że to nie ma sensu". Nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw, a ja poczułam ulgę :) Choć później pojawił się lekki żal to ciesze się, że mam to z głowy i że ten etap się skończył.
Bardzo Wam dziękuje za komentarze pod ostatnim postem. Czytając je podięłam ostateczną decyzje o zakończeniu tego. Na szczęście on mi to ułatwił zaczynając ten temat ^^

Bilans z dzisiaj to ok 400 kacl. Rano zjadłam bułke z plasterkiem serka, a później wypiłam wode owocową (400ml - 80 kacl). Wmuszono we mnie jeszcze dwie kostki czekolady na początku wizyty u wujka co troche mnie irytowało... ale pijane i roześmiane towarzystwo nie słucha co sie do nich mówi..
Byłam na spacerze. Tylko 3,2 km, ale zawsze coś :)

Mam nadzieje, że przestane myśleć o D. Czasem łapie sie na tym, że gdy telefon zawibruje to mam wrażenie że wyświetli się nasze zdjęcie i zacznie dzwonić. Tak mi to weszło w nawyk.. Musze sie tego oduczyć, bo niepotrzebnie zaczynam o nim myśleć, nawet gdy wiem, że ten związek nie dałby mi szczęścia :)
Ale... tego kwiata jest pół świata ! :D

Trzymajcie się Maleństwa i do jutra :)) Bardzo dziękuje za całe okazane mi wsparcie ^^

piątek, 28 lipca 2017

22. Dzień 1

Hej i czołem :)
Dzień zleciał mi szybko. Niestety za dużo myślę... mój związek zmierza ku końcowi, a ja nie wiem czy mi to przeszkadza czy nie. Nie jestem w nim zakochana, ale się przywiązałam...
D. jest strasznie dziecinny, bywa gburowaty i hamski. Ma głupie odzywki do mnie, a zwłaszcza do innych ludzi. Nie potrafi sie zachowywać. Wytyka mi dziecinność, a sam zachowuje się jak dzieciak. Ma 21 lat, ja 17. Staram się jak moge trzymać go na dystans... ale on wszystko łączy z jednym - seksualnością. Od początku naszego związku nie umiał trzymać rąk przy sobie i przerażało mnie to momentami... może to dziwne ale nie lubie być dotykana :) Potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić do danej osoby zanim pozwalam się swobodnie dotknąć (tak jestem jak zwierzątko ^^). Jesteśmy razem od 3 miesięcy, to mój rekord xd Przeżyłam z nim trochę fajnych chwil, ale też wiele smutnych i nieprzyjemnych. Często narzucał mi swoje zdanie, traktował jak rzecz, swoją własność... o kolegach mogłam zapomnieć. Raz gdy zadzwonił do mnie znajomy, z którym utrzymywałam telefoniczny kontakt (oboje lubiliśmy pogadać i zwierzyć sie bez żadnych zobowiązań) D. wyrwał mi telefon, spisał jego numer i wulgarnie podpisał. Potem wielce oburzony, że mnie zdenerwował i nie chciałam dać się dotknąć, obraził się i wyszedł. Po pół godzinie wydzwaniał nadal oburzony i z pretensjami do mnie, czemu rozmawiam z jakimś chłopakiem kiedy on u mnie jest. Na swoją obronę powiem tylko, że odebrałam i powiedziałam temu koledze, że jest teraz u mnie chłopak i odezwę się później. Od D. słyszałam tylko "zerwiesz  z nim kontakt dla mnie czy nie?". Notorycznie wypominał mi czystość pokoju, mimo że gdy przyjeżdżał zawsze miałam porządek. Ostatnio zdjął z mojego krzesła kilka bluzek, które na nim leżały i rzucił mi w twarz. Dopiero po czasie sobie uświadomiłam co zrobił, ale nie chciałam nic roztrząsywać.

Napisałam to wszystko w emocjach i myślę, że nie będe tego usuwała. Chyba dopiero teraz gdy wypisałam te wszystkie rzeczy uświadomiłam sobie, że nigdy nie będe z nim szczęśliwa. On nie jest tym na którego czekam. Jeśli doczytałaś tę paplanine bez ładu i składu do końca to gratuluje i dziękuje :) Dopiero teraz zaczynam się na Was otwierać i dobrze mi z tym :)

Dzisiejszy bilans :
12:00 - 30 g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 3,2% (nie było innego, na szczęście już się zaopatrzyłam w 0,5%)
15:00 - 6 sucharków graham 
18:00 - 3 wafle ryżowe

W notesie zapisałam ile to dokładnie, ale już nie pamiętam. Wiem tylko, że nie przekroczyłam 400 kacl :)

Post bardzo późno, ale i tak cieszę się, że go dodałam :) Jutro postaram się jeszcze poćwiczyć, bo dziś to się z tym nie popisałam :P

Trzymajcie się i do jutra :))

czwartek, 27 lipca 2017

21. Koniec milczenia

Hej :D
Trochę mi zeszło z tym powrotem... Ciągle go przekładałam i nawet myślałam o porzuceniu bloga, ale to byłaby zapewne moja kolejna życiowa porażka. Nie popisałam się w tym czasie przerwy. Waga podskoczyła. Nic dziwnego skoro jak świnia żarłam wszystko co wpadło mi w ręce. Zostało już tylko 35 dni wakacji. Nie chce zmarnować już ani jednego dnia więcej.

Postanowiłam postawić sobie limit. Max 600 kacl do 31 sierpnia. Chce pokazać się w szkole szczuplejsza i pewniejsza siebie. W ciągu miesiąca schudłam tylko 2 kg. Z moją nadwagą jest to nic! Mam 5 tygodni, żeby zobaczyć na wadze 6 z przodu.
Będę ćwiczyć skalpel Ewy Chodakowskiej tak jak to robiłam wcześniej. Polubiłam ten trening. Do tego hula-hop i spacery, ewentualnie rowerek w zależności od pogody. Ważenie i mierzenie co tydzień :) Czasu coraz mniej.

Wyremontowałam pokój. Całą sobotę malowałam sama wszystko na biało, żeby rozjaśnić go ile się da. W niedziele przyjechał D. i pomalował mi całość na szaro. Do 24 siedziałam i myłam podłogę i listwy, a następnego dnia... masakra! Chciało mi sie płakać jak zobaczyłam efekt. Wszędzie smugi i niedociągnięcia. Kolor przy listwach diametralnie inny od reszty. Usiadłam i zrezygnowana gapiłam się na te ściany. Tyle starań, a nie było nawet w połowie tak jakbym chciała.
Strasznie się zawiodłam. Wiem, że D. się starał i nie będę nic mu mówić na ten temat. Zaczynałam obmyślać jakby tu pozakrywać te ściany, żeby jak najmniej było widać, a przecież nie po to malowałam pokój na nowo, żeby zasłaniać ściany ! Próbowałam myśleć pozytywnie, ale nie było to łatwe :)
Wtedy pojawił się mój bohater - tata. Zajrzał do mnie, żeby zobaczyć efekty dwudniowej walki. Zamurowało go. Popatrzył na mnie i powiedział : "Jutro jedziemy po farbe i to ogarniemy, tak być nie może". Co jak co, ale nikt nie zrobiłby tego lepiej od niego :) Jest idealnie, dokładnie tak jak chciałam. Jaśniutko i czysto, bez smug i niedociągnięć.

Jeśli chodzi o koktajl, o którym pisałam w poprzednim poście to jest to mieszanka z pietruszki i cytryny. Pewnie wiele Was słyszało o nim. Pijemy go codziennie rano przez 5-6 dni. Później 10 dni przerwy i ponownie. W ciągu 5 dni można stracić 2-3 kg. Mi się nie udało, ale to wina mojego obżarstwa ;) W poniedziałek ponawiam próbę :)
Przygotowanie :
Garść natki pietruszki zblędować z sokiem z jednej cytryny i szklanka wody.
Można dodać jeszcze świeżego ogórka, ale to już zależy od tego czy się go lubi, ja nie znoszę :))
Waga nie spadła, choć w pewnym momencie ruszyła w dół z długiego postoju, ale zatrzymało ją moje jedzenie wszystkiego co się da :P Przyspieszył mój metabolizm (w końcu!!) i miałam więcej energii :) Ta mieszanka ma masę witamin i mimo, że w smaku nie najlepsza to przynosi za soba pozytywne efekty ^^

Zaplanowałam już posiłki na jutro. Będę się go trzymać choćby nie wiem co :D
Teraz mykam odwiedzić Wasze blogi, bo dawno mnie na nich nie było :)

Trzymajcie się i do jutra ^^

środa, 19 lipca 2017

20.

Hej Słoneczka :)
Znikam na trochę. Myślę, że to będzie kwestia tygodnia. Nie zamierzam się w tym czasie objadać i nadal będe prowadziła swój zeszyt, ale chce... hmm... nawet nie wiem jak to ująć.. chyba po prostu chcę odetchnąć.
Mam problemy ze snem już od dłuższego czasu. Jestem zmęczona, a nie mogę spać. Myślałam, że więcej ruchu mi pomoże, ale nie ma zmian.
Zaczęłam pić pewien koktajl. Gdy wrócę to Wam o nim opowiem :) Mam nadzieje, że gdy ponownie do Was przyjdę będę mogła podać efekty, ale pozytywne nie negatywne.
Postaram się do Was zaglądać kiedy tylko będe mogła.
Trzymajcie się maleństwa i do szybkiego zobaczenia :)

wtorek, 18 lipca 2017

19. SGD 2

Hej :)
Dziś zwięźle i na temat. Cały dzień źle się czułam. kręciło mi się w głowie i bolał żołądek. Do 17 miałam zjedzone trochę ponad 200 kacl. Niestety koło 19 wyłączyłam myślenie i skreśliłam cały dzień starań czekoladą. Nie umiem nad sobą panować, to straszne :(
Muszę się nauczyć kontroli. Oddawać słodycze, które dostane siostrze, albo kuzynowi. Doskonale zdaje sobie  z tego sprawę, ale jak przychodzi co do czego to sama to zżeram... Boże już nie moge na siebie patrzeć. Wszędzie TŁUSZCZ i to ja sama do tego doprowadziłam. Muszę za to zapłacić.

Dzisiejszy bilans
700/300

Ćwiczenia zrobiłam.

Już leżałam w łóżku i byłam gotowa odpuścić sobie skalpel. "Bo co mi szkodzi jeden dzień". Ale wtedy obudził mi sie wewnętrzny "głos" i kazał ruszyć tłustą dupe i zacząć ćwiczyć. Przed chwilą skończyłam. 

Jutro 400 kacl. Dam radę i nie zjem nic nadprogramowo. Okropnie się pisze o porażce, zwłaszcza, że wczoraj byłam z siebie bardzo dumna. 

Myśle o tym, czy by nie wprowadzić do swojego odchudzania systemu nagród. Oczywiście nie jedzenia, ale jakieś takie małe nagrody za spadek wagi. Postanowiłam, że do soboty na wadze będzie 75kg. To tylko 2 kg... albo aż 2 kg. Tak żebym mogła powiedzieć, że wyremontowałam pokój z okazji -5 kg od początku swojej walki :) 

Trzymajcie się Kochane i do zobaczenia jutro <3 

poniedziałek, 17 lipca 2017

18. SGD 1

Witajcie Kochane :)

Ostatnio u mnie nie było najlepiej. Nie mogłam się ogarnąć i prawie odpuściłam. Nie chce tego. Moim marzeniem jest akceptowanie samej siebie, a nie mogę tego zrobić póki wyglądam tak jak teraz. Podjęłam wiele ważnych decyzji i chciałabym je wprowadzić w życie. W tym tygodniu wszystko się rozegra i muszę dać z siebie 100, a nawet 200 % :)) Zostało 46 dni wakacji (razem z dzisiaj) i nie mogę dłużej marnować czasu ^^

W tygodniu jadę z przyjaciółką na miasto kupić kilka potrzebnych rzeczy do pokoju, a innego dnia z tatą po farbę. W sobotę przyjedzie D. i zaczniemy malować. Mamy jeszcze całą niedziele, żeby dokończyć wszystko więc się nie martwię :) Mam ciemne ściany, więc nie będzie łatwo nadać im ładny jasny kolor szarości.... no nic nie poddamy się ^^

Dziś pierwszy dzień SGD. Miałam ją zacząć już kilka dni temu, ale nawet nie próbowałam. Ogarnęłam się na szczęście i to  w porę, bo waga pokazuje 77,8 kg. Muszę się powstrzymać od ważenia codziennie, ale nie jest to łatwe. Zamierzam to robić raz na 5 dni :)

Dzisiejszy bilans:
Śniadanie (12:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100 ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Obiad (15:30) -  4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego  ~ 129 kacl
Kolacja (18:50) - jogurt Gratka 115g  ~ 87 kacl
Razem:
366 / 400 kacl

Pierwszy dzień na zielono :)

Rozpisałam sobie ćwiczenia na 30 dni. Jest to 8 ćwiczeń (brzuszki, przysiady, unoszenie nóg w pozycji leżącej, pompki i ćwiczenia na triceps, plank, hula-hop, krzesełko i pajacyki). Przez miesiąc codziennie będę zwiększać liczbę wykonywanych powtórzeń. Dodatkowo postaram się jak najwięcej spacerować czy jeździć na rowerze bądź rowerku stacjonarnym.
Planuje także robić skalpel Ewy Chodakowskiej 5/6 razy w tygodniu bez niedzieli. Nie będzie łatwo zwłaszcza, że mam słabą kondycje, ale zależy mi i chcę tego dokonać. Musze udowodnić sama sobie, że nie jestem słaba, a innym, że ich brak wiary we mnie jest bezpodstawny :)

Dzisiejsze ćwiczenia zrobiłam. Pierwszy dzień ze skalpelem też mam odhaczony :) Dzisiejszy spacer trwał 25 minut i spalił 130 kacl ^^

Co myślicie o moich planach ? Wiem, że będzie ciężko, ale to, że zostało już tylko 46 dni wakacji bardzo mnie nakręca do zmiany :)

Trzymajcie się Kochane i do zobaczenia jutro :D

poniedziałek, 10 lipca 2017

17. Przepraszam

Hej. Troszkę mnie nie było.. chyba zatraciłam swój cel. Miałam dużo przemyśleń i chciałam wszytsko sobie ułożyć. Przez 4 dni nie zrobiłam żadnych postępów z dietą, ale w życiu już tak.
Doszłam do wniosku, że nie moge się ciągle zamarwtiać i dołować. Jestem młoda i chce żyć :) Ale żyć po swojemu, nie tak jak mi dyktują, bo nikt za mnie tego nie przeżyje ^^

Chce wprowadzić trochę świeżości do swojego bloga. Nie moge powiedzieć, że z ABC lekka sobie radze, bo to nie prawda. Chcę zacząć od nowa i spróbować swoich sił ma SGD. Max 100 kacl powyżej limitu i minimum 30 minut ćwiczeń dziennie ☺

Wage będe podawać codziennie. I tak waże się co rano, więc czemu by nie ^^

Musze nadrobić Wasze blogi, bo troszkę je zaniedbałam :c Wybaczcie nieobecność, teraz już się nie poddam :)

Trzymajcie się i do jutra ❤

czwartek, 6 lipca 2017

16. Dzień 15

Hej.
Dzień nudny jak zawsze. Nie mam pomysłu na te wakacje... chce tylko schudnąć.

Bilans:
Śniadanie (11:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 1,5%  ~ 159 kacl
Obiad (15:00) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
Kolacja (18:00) - 250ml rosołu ~ 15 kacl
Razem:
412/400
Jutro nie przekroczę.

Byłam z rodzicami w sklepie. Mama pytała co chwile czy coś chcę. Mówiłam, że nie. "Chcesz batonika?" , "Wybierz sobie drożdżówkę".... wiem, że chciała dobrze, ale to mi nie pomaga. Moja silna wola jest wystawiana na próbę za każdym razem jak jestem w sklepie. Chyba nie powinnam się tam w ogóle wybierać.

Nadal nie mam motywacji do ćwiczeń. Nie mam motywacji do niczego... to dzień z serii "po co żyje?". Jest jeszcze wcześnie ... zrobienie skalpela nie byłoby problemem, ale tak bardzo mi się nie chce, że już sama nie wiem co z sobą zrobić.

Jest mi niedobrze. Czuje się strasznie przejedzona mimo, że burczy mi w brzuchu. 

Ostatnio zastanawiam się czy kocham D. To mój pierwszy chłopak i jestem trochę zagubiona, bo nie wiem czy to co czuje to zwykłe przywiązanie czy miłość. Ludzie tacy jak ja chyba nie umieją kochać. Nie chciałabym go skrzywdzić, więc muszę się szybko ogarnąć i pomyśleć racjonalnie. 

Ostatnio miała miejsce dość dziwna sytuacja. Rozmawiałam z kuzynem. Chłopak w moim wieku, nie wychodzi z domu, a cały jego świat do gry. Zna mnie na wylot, w końcu mamy ze sobą do czynienia od małego. Powiedział, że widział na fb zdjęcie, które wstawił D. Byliśmy na nim w trakcie koncertu z jego mamą i bratem z dziewczyną. Bardzo mnie zaskoczył gdy powiedział coś w stylu : "wszyscy tacy zadowoleni i roześmiani, a Ty stoisz z tym Twoim sztucznym uśmiechem, tak jakbyś nie chciała tam być". Mówił coś jeszcze o braku uczuć itd. 
Długo się przyglądałam temu zdjęciu. Nie pamiętam co na nim czułam. Dziwi mnie tylko jak on to zauważył skoro nikt inny nie widzi takich rzeczy. 
Widocznie osoby, które nie widzą sensu w życiu zauważają się nawzajem.

To bardzo pesymistyczny post, ale szczery.

Zapomniałabym... wiem, że Mleczny Start ma dużo cukru i do najlepszych produktów nie należy... Ale mimo to bardzo mi smakuje. Nie chciałabym odrzucać wszystkiego co lubię :) 

Trzymajcie się Maleństwa :)

środa, 5 lipca 2017

15. Dzień 14

Hej :))
Znowu post z telefonu... ehh ten leń :3 Dzień minął mi bardzo fajnje i szybko. Przyjechał D. i spędziliśmy go razem.

Kurcze myślałam, że sie pochwale, że poszło mi z dietą, ale niestety :/ Wieczorem zjadłam 2 kawałki pizzy. Nie wiem ile to kalorii, ale pizza z samym serem bez onnych dodatków. Ehh a chciałam mieć śliczne 0 kacl dziś na koncie :c

Dla wszysykich zdziwionych wczorajszym ... tak piłam rosół pierwszy raz w życiu :D Jestem dziwnym człowiekiem xd

Przepraszam że ten post tak późno. Jutro obejrze Wasze blogi, bo dziś już padam :))

Trzymajcie sie cieplutko ! ❤


wtorek, 4 lipca 2017

14. Dzień 13

Cześć Kochane :))

Dzień jeśli chodzi o humor to nie był najlepszy, ale z dietą podołałam ^^ Cały dzień nie mogłam dogadać się z D. Wiem, że zdarza mi się celowo go prowokować, ale czasem nie umiem się powstrzymać. Ma sporo cierpliwości, ale każda cierpliwość ma swoje granice prawda ? Jak tak dalej pójdzie to będzie miał mnie dość. Nie jestem zazdrosna czy coś w tym stylu... po prostu nie potrafie zachowywać się wobec niego "normalnie". Po prostu mi to nie wychodzi :P

Mam strasznego lenia. Nie chce mi się ćwiczyć ani chodzić na spacery (pogoda i tak nie pozwala). Musze się troszkę zmotywować i zacząć ćwiczyć. Nie chce mieć obwisłej skóry... a nie oszukujmy się, po mojej wadze prawdopodobnie jakaś zostanie :(


A więc dzisiejszy bilans prezentuje się tak :
Śniadanie (11:50) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Obiad (15:00) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
250 ml rosołu (piłam go pierwszy raz w życiu...pychotka ! ) ~ 15 kacl
Kolacja (18:00) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem:
424 / 650 kacl

Chciałam Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze :) Od kiedy mam bloga łatwiej mi dążyć do celu i w ogóle. Mam większą motywację :) Nie chce wieczorem siadać przed laptopem i ze wstydem pisać postu, a z dumą przekazać wam "ej dziewczyny dałam dziś radę !". Ten blog daje mi bardzo wiele... ciesze się, że mam go i Was ^^ Dzięki temu droga do "doskonałości" stała się znacznie cieplejsza niż była wcześniej.

Trzymajcie się cieplutko ! :))

poniedziałek, 3 lipca 2017

13. Dzień 12

Hej, dziś na szybko, bo z telefonu ^^ Wieczorem rozmawiałam z mamą. Troszkę popłakałyśmy. Mówiła, że stara się mnie zrozumieć i że boli ją gdy widzi jak sobie nie radzę. Nie zrozumiała do końca ale to i tak wiele.

Chciała dziś zjeść razem. Zgodziłam się. Dziś miała być głodówka... wyszło inaczej. Mimo wszystko to był nasz pierwszy wspólny od kilku miesięcy posiłek i nie czuje się z nim źle ☺

Do końca dnia już nic nie zjem, ale i tak myśle, że było warto ^^
Wieczorem zrobie Skalpel i pokręce chociaż 10 minut hula hopem :))

Dam sobie spokój z senes. Komentarz re bardzo mnie przestrzegł, dziękuje :)

Wieczorem, albo i szybciej odwiedzę Wasze blogi, a jutro wracam do wcześniejszego trybu jedzenia. Nie zrezygnuję ze swojego marzenia choćby nie wiem co się działo ^^

Trzymajcie się cieplutko ❤

niedziela, 2 lipca 2017

12. Dzień 11

Cześć i czołem :)

Rano waga pokazała 76,6 kg. To o 0,5 mniej niż wczoraj. Bardzo się ucieszyłam ^^ Przyznam z ręką na sercu, że dziś umyślnie poległam. Mogłam odmówić gdy mi zaproponowano, a nie zrobiłam tego. Wszystko zwymiotowałam, ale to nie zmienia faktu, że moja silna wola stanęła pod znakiem zapytania.
Może to głupio brzmi, ale z tak ogromną wagą, jaka jest moja prawie spoczęłam na laurach. Rano usłyszałam od mamy "zjedz coś bo schudłaś". Kurde tak bardzo mnie to ucieszyło, a przecież wciąż jestem grubą świnią. Ehh moja głupota zaczyna mnie przerażać. Muszę się ogarnąć i jasno wytyczyć sobie cel, tak by o nim nie zapomnieć. Do 21 lipca moja waga pokażę 70, albo i mniej.

Jutro zamierzam zrobić głodówkę, jako karę za dzisiejsze obżarstwo. Muszę tylko znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby nie przyszło mi do głowy zjedzenie czegoś.

Podjęłam pewną decyzję co do ćwiczeń z aplikacji. Stały się one strasznie monotonne i nie umiem robić ich już z taką ochotą jak wcześniej. Chcę spróbować swoich sił z Ewą Chodakowską i jej Skalpelem. Kiedyś go robiłam i szybko było widać efekty. Zamierzam robić go regularnie co drugi dzień na zmianę z hula-hopem i rozciąganiem :) Muszę tylko ładnie to sobie rozpisać w notesie i od jutra zaczynam. Dlaczego od jutra ? Bo nie tylko jestem gruba, ale też leniwa ^^

Co do dzisiejszej poważnej rozmowy z D. Przebiegła pomyślnie. Trochę sobie wytłumaczyliśmy i jest dobrze ^^

Myślę o tym, by zakupić senes. Wiem o wadach tego produktu, ale chyba będę do tego zmuszona. Mój metabolizm nie działa jak powinien. Znacie może coś podobnego do senes, ale bezpieczniejszego ?

Jutro wracam z pozytywnymi efektami, słowo honoru :)) Trzymajcie się ❤

sobota, 1 lipca 2017

11. Dzień 10

Witam :)

Na początek chciałabym bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim postem :D Dodały mi jeszcze więcej energii ^^

Zasnęłam dziś ok. 5 rano, a o 10:30 obudziła mnie mama. Mimo, że nie spałam wiele to czuję się bardziej wyspana niż jak śpię 10-12h ^^
Wstałam i pierwszym co zrobiłam było stanięcie na wadze. Przyznam, że miałam nadzieje na większe rezultaty, ale czego tu oczekiwać gdy ponad połowę bilansów przekroczyłam. Mimo wszystko jeśli utrzymam tępo, to do końca diety uda mi się osiągnąć pierwszy cel :)

Tak więc moje wymiary prezentują się następująco:
Waga - 77,1 kg  (-3,4)
BMI - 25,8  (-1,1)
Piersi - 89 cm  (-3)
Talia - 76,5 cm (-5,5)
Biodra  - 102,5 cm (-2,5)
Udo góra/środek - 62 / 55 cm  (-2 / -3)

1/3 diety za mną :) 

Na szczęście czuję się lepiej niż wczoraj wieczorem. Było mi tak słabo, że zmusiłam się do wypicia kawy, której tak bardzo nienawidzę :P Widocznie miałam niskie ciśnienie, bo wróciło do normy po kawie :)

Dzisiejszy bilans :
Śniadanie (11:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 1,5%  ~ 159 kacl
Kolacja (17:00) - wafel ryżowy  ~ 21 kacl
W ciągu dnia 2 lody Big Milk śmietankowe ~ 168 kacl
Razem:
348/400 kacl

Trochę żałuje tych lodów, ale na szczęście zmieściłam się w limicie :)

Ćwiczenia z aplikacji - 125,2 kacl

Chciałam pokręcić trochę hula-hopem, ale próba skończyła się zwinięciem z bólu :P Wczoraj kręciłam pierwszy raz od dawna i jestem troszeczkę poobijana. Mam nadzieje, że jutro będę mogła już normalnie kręcić ^^

Dopadło mnie dziś trochę przemijanie. Zdałam sobie sprawę, że minęło już pół roku. Niedługo skończę 17 lat... bardzo nie chcę dorastać. Boję się tego. Czas tak szybko ucieka. Na szczęście już nie stoję w miejscu tak jak wcześniej :)

Jutro przyjeżdża D. Cieszę się, ale też trochę denerwuję. Czeka nas poważna rozmowa :/ Oby wszystko skończyło się dobrze. 

Mam plany co do swojego pokoju. Chciałabym go pomalować na szaro. Aktualnie jest niebieski z czego jedna ściana jest w malunkach w tematyce Anime i w graffiti. Trochę mi szkoda tych moich wypocin, ale chciałabym zacząć od nowa, a pokój przepełniony przeszłością mi to utrudnia. 

Jutro dzień 11 mojej diety. Jestem pozytywnie nastawiona :) Nie zjem zbyt wiele skoro będę miała gościa, a to cieszy mnie jeszcze bardziej ^^

Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia jutro :3


piątek, 30 czerwca 2017

10. Dzień 9

Hejoo :D

Mam dziś wyjątkowo dobry humor mimo, że pogoda nie współpracuje i pada deszcz. Wczorajszy dzień zakończył się poważną rozmową telefoniczną z D. Rozmawialiśmy o nas. Powiedziałam mu bardzo wiele o tym dlaczego jestem jaka jestem. No cóż, nie żałuję tego. Powiedział, że chciałby mnie zmienić. Tak, żebym zaczęła normalnie jeść. Obiecałam mu, że postaram się bardziej na niego otworzyć i zacząć mówić kiedy jest mi źle, i że przestanę się ciągle odchudzać. No cóż, drugiej części nie mogę dotrzymać.

Dzień był bardzo udany. Zrobiłam porządek na półkach i biurku. Pomalowałam paznokcie (dwa właśnie zdrapałam :c ).
Staram się normalnie rozmawiać z mamą. Masełko ma trochę racji... Chcę powoli zacząć naprawiać nasze relacje.
Niedawno wyszłam z wanny. Przez godzinę siedziałam w zimnej wodzie ^^ Powoli zaczęłam lubić te kąpiele, tylko troszkę zdrowie mi utrudnia :P

Dzisiejszy bilans :
Śniadanie (12:00) - 4 chlebki wasa żytnie ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem:
171/300 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 99,8 kacl
35 minut hula-hopu z masażerem - (?)

Wie któraś z Was ile kalorii spala się kręcąc hula-hopem z masażerem (2kg) ? Nigdzie nie mogłam znaleźć o tym informacji :P

Trochę boli mnie głowa. Chciałam iść się jeszcze przejść z kuzynami najkrótszą trasą (2 km), ale raczej odpuszczę. Zaczyna mnie mdlić. Może to przez przeziębienie.

Jutro dzień ważenia i  mierzenia. Nie mogę się doczekać. Już prawie 1/3 diety za mną :D Wieczorem prawdopodobnie pojawi się wpis z jutrzejszym bilansem i efektami ^^ 

Dziękuje za całe wsparcie jakie od Was otrzymuję :) Nawet nie wiecie jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa ^^

Trzymajcie się cieplutko i do jutra :3

czwartek, 29 czerwca 2017

9. Dzień 8

Hej to znowu ja, wita Was chodząca porażka :)
Zamierzałam dodać dziś tylko krótki wpis z informacją, że znowu zawaliłam, ale chyba mi się nie uda. Dla cierpliwych - zapraszam do czytania.

Nie wiem ile zjadłam, nie chce wiedzieć. Cały dzień leże w łóżku. Jestem chora. Na dobitkę poszłam umyć głowę w lodowatej wodzie. Mama coś tam marudziła, że mam zagrzać sobie wodę. Zignorowałam ją i kontynuowałam. Rzuciła tylko tekstem "skoro Ty mnie nie słuchasz, to ja Ciebie też nie będę, zapomnij, że Cie gdzieś puszcze w niedziele jak D. przyjedzie". Jest śmieszna. Chce mi się płakać i śmiać na raz. Niby kiedy Ona mnie słuchała ? Wie, że się tnę, widzi, że coraz mniej jem, wie, że nie radze sobie sama ze sobą. ONA TO WSZYSTKO WIE, a zachowuje się jakby wszystko było w jak najlepszym porządku. Tata już nawet nie zwraca na mnie uwagi. Nasza dzienna rozmowa polega tylko na przywitaniu się gdy wraca z pracy. Zawiodłam go jako córka.. wiecie co kiedyś usłyszałam jak rodzice byli pijani ? Mama zaczęła mówić, że tata wcześniej powiedział jej, że jeśli nie poradzę sobie w technikum to będzie się mnie wstydził. Zabolało.

Od dziecka radziłam sobie w szkole i od dziecka byłam okrągła. Pamiętam, że zawsze byłam wesoła i pełna życia. Lubiłam spędzać czas z ludźmi. Przyjaźniłam się z dwiema dziewczynami. Jedna z nich nie radziła sobie z emocjami i wyżywała się na mnie. Byłam wielokrotnie uderzona. Druga lizała wszystkim dupy i działała tylko na własną korzyść (nadal to robi). Kiedyś (5 klasa), gdy skończyłam się przebierać po w-fie wyszłam z szatni. Stanęłam chwilę pod nią i słuchałam jak druga z moich "przyjaciółek" mówi o mnie. Reszta dziewczyn się śmiała i dorzucała coś od siebie. Wtedy coś we mnie pękło. W 6 klasie byłam wyśmiewana przez chłopaków z powodu swojej nadwagi. W tamtym czasie dużo przytyłam. Zaczęłam dojrzewać. Już wtedy chciałam schudnąć.

Gdy weszłam do gimnazjum trochę się zmieniło. Nadal nie było jakoś super. Klasa była ta sama co w podstawówce z wyjątkiem dziewczyny, która się na mnie wyżywała, bo się przeniosła. Zaczęłam sie odchudzać. Wychodziło mi to. W krótkim czasie straciłam 10 kg. Było to kosztem zdrowia. Wypadające włosy, blada cera i łamliwe paznokcie. Miałam częste krwotoki z nosa. Wpadłam w zaburzenia odżywiania. Moją ucieczką z tego świata stało się Anime i Manga. Głodziłam się na zmianę z kompulsywnym objadaniem. Szybko pojawił się efekt jo-jo. W ciągu 2 i 3 klasy podstawówki przytyłam 15 kg. W wakacje po 3 gimnazjum trafiłam na stronę Pro Ana.

Nie wiem czemu, ale od dziecka rozwiązaniem wszystkich moich problemów było schudnięcie. Dodam jeszcze, że nigdy nie jadłam normalnie. Nie jem mięsa, warzyw, owoców, grzybów, ryb, orzechów itd. Moje posiłki od zawsze składają się z chleba z serem. Oczywiście słodycze i chipsy zawsze lubiłam. Myślę, że gdyby moi rodzice zrobili z tym porządek gdy byłam dzieckiem to dziś wyglądało by to inaczej, ale zawsze słyszałam "jak będziesz starsza to zaczniesz normalnie jeść".

Mam w tym roku 17 lat. Mamo, tato.. widzicie do czego mnie to doprowadziło ?

Mój chłopak mówi, że chciałby żebym się zmieniła i zaczęła normalnie jeść. Twierdzi, że chce mnie wspierać, a później robi mi wyrzuty, że popłakałam się przez telefon.

Nie wiem czy pasuję na tym świecie. Bardzo chce znaleźć swoje miejsce na ziemni. Szukam go od dawna, a zawsze tylko się sparzę. Czuję się sama na tym świecie. Nawet gdy wokół jest pełno ludzi to i tak momentami paraliżuje mnie samotność. Często zastanawiam się czy nie powinnam zniknąć. Chyba tak by było lepiej dla wszystkich,

Jednego jestem pewna, to co robię teraz jest dobre. Ta droga, którą wybrałam jest tą odpowiednią. Będę to kontynuowała. Nic innego mi nie pozostało jak tylko dążyć do perfekcji. Mimo, że mój cel jest bardzo ode mnie oddalony, to nie chcę się poddać. Nic innego mi nie pozostało.

Jutro wracam. Silniejsza i bardziej zmotywowana. Nawet jeśli będę chora to nie zawalę ^^

Jeśli dotrwałaś do końca - dziękuje.

Trzymajcie się :)


   

środa, 28 czerwca 2017

8. Dzień 7

Witam :)
Dzień zleciał mi dość szybko i przyjemnie ^^ O 11 poszłam do przyjaciółki z sąsiedniej wsi. Uruchomiłam endomondo i teraz bynajmniej wiemy, że skrótem mamy do siebie 2,5 km. Posiedziałyśmy sobie troszkę i poszłyśmy na spacer. Zawędrowałyśmy do sklepu w innej wsi i kupiłyśmy sobie po lodzie pałeczce. Ostatnio na blogu jednej z dziewczyn wyczytałam, że to ok. 50 kacl :)
Nasz spacer miał prawie 4 km. Wróciłyśmy, pozbierałyśmy się i poszła mnie kawałek odprowadzić. W ten sposób zrobiłam kolejne 2,5 km ^^
Bilans dziś przekroczyłam. Jestem na siebie za to zła, ale już od dłuższego czasu miałam ochotę na zupkę chińską. Siostra zrobiła ciasteczka, więc żeby nie sprawić jej przykrości zjadłam kilka malutkich. Były strasznie słodkie :P

Bilans :
10:30 - 2 kromki chleba, plasterek serka żółtego ~ 250 kacl
15:40 - zupka chińska pomidorowa ~ 328 kacl
lód Solo mango ~ 102 kacl
lód pałka ~ 50 kacl
kilka ciastek ~ 100 kacl (?) 
Razem:
830/650
PORAŻKA.

Chodzenie - 9 km - 618 kacl
Zrobię jeszcze ćwiczenia z aplikacji i pokręcę chociaż 10 minut hula hopem.

Wczoraj było tak dobrze, a dziś tak zepsułam :( Do końca dnia już nic nie zjem.

Jutro 400 kacl. To będzie 8 dzień. 10 dnia podam efekty tej mało przestrzeganej diety :P Teraz muszę dać z siebie wszystko i nie przekraczać limitów. Jeśli już nie dam rady to będzie to max 100 kacl więcej. 

Wczoraj wieczorem prawie miałam napad. Już sięgałam po chleb.. miałam na to straszną ochotę. Powstrzymałam się i czym prędzej pobiegłam do siebie i wskoczyłam do łóżka, żeby o tym nie myśleć. 
Dlatego też dziś rano pozwoliłam sobie na pieczywo. Nie chciałam dostać ataku obżarstwa, którego cudem uniknęłam wcześniejszego dnia. 
Hahh mimo to i tak zawaliłam. 

Mam nadzieje, że Wam idzie lepiej niż mi :) Trzymajcie się i do jutra ^^

wtorek, 27 czerwca 2017

7. Dzień 6

Hej :)
Dziś przychodzę do was dumna i szczęśliwa ^^

A więc ...
O 7:40 zadzwonił D, że jest już w Elblągu i wyjeżdża do mnie. Mimo, że byłam bardzo nieszczęśliwa, że muszę wstawać tak wcześnie i żałowałam, że siedziałam do 4 rano, to humor mi się utrzymywał. Posiedzieliśmy chwilę u mnie i pojechaliśmy do niego.

Po 16 byłam znów w domu, a o 18:20 D. pojechał do siebie. Niestety koleżanka nie dała rady przyjść. No cóż, byłam na to przygotowana, bo z nią nigdy nie wiadomo ;) Dzień w sumie nie był jakoś super powalający, ale najważniejsze jest to, że 6 dzień diety zaliczyłam :D

Bilans :
Śniadanie (8:20) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Kolacja (18:10) - 2 wafle ryżowe ~ 42 kacl
Razem :
192/650 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 86,9 kacl
Spacer - 2 km - 130 kacl
Razem - 216,9 kacl

Nie ma co tu wiele kryć, jestem z siebie bardzo zadowolona :D Choć w większości to zasługa D. Nie potrafię przy nim jeść. Zawsze bałam sie jeść przy ludziach... W szkole nie ważne było czy mam 6 lekcji czy 9, nie jadłam nic dopóki nie dotarłam do domu. Nie chciałam, żeby ludzie myśleli "Jest taka gruba i jeszcze żre". To się stało dla mnie czymś w rodzaju obsesji. 
Czy Wy też macie blokadę i nie potraficie lub wstydzicie sie jeść w obecności innych ludzi ?

Obym jutro również mogła z dumą dodać bilans :)

Trzymajcie się, do zobaczenia jutro :)

poniedziałek, 26 czerwca 2017

6. Dzień 4/5

Hej !
Wczoraj nie pisałam. Miałam okropny dzień. Większość przeleżałam w łóżku zastanawiając się jak mam żyć, co robić dalej i czy to co robię ma sens. Chwilami chciałam chwycić za swoje ostrze i jakoś odreagować, ale wtedy przypominałam sobie o swoim chłopaku i o tym jak zareagował gdy zobaczył moje ślady na udach. W pewnym momencie poszłam do salonu, do rodziców. Chciałam poprosić o pomoc.. serio chciałam im powiedzieć o moich problemach, że nie radze sobie sama ze sobą, nie potrafię normalnie jeść i często myślę o śmierci. W głowie układałam sobie tą rozmowę. Usiadłam i czekałam na dobry moment. Byli tak skupieni na filmie, że nawet mnie nie zauważyli. Posiedziałam pół h i poszłam do siebie.

Zwymiotowałam wszystko co wczoraj zjadłam. Nie było tego dużo, ale i tak czułam taką potrzebę. Później wzięłam okropną zimną kąpiel. Przez godzinę leżałam w wodzie i myślałam. Jakiś czas temu często brałam zimne kąpiele, ale się rozchorowałam i w momencie gdy gorączka utrzymywała się kilka dni i mdlałam to przestałam.

Wczoraj aplikacja zarządziła "dzień wolny". Na spacer też nie poszłam, bo cały dzień padał deszcz.

Koniec końców dzień 4 diety ABC lekka zaliczyłam.

Dziś wstałam z dużo lepszym humorem. Zobaczyłam komentarze do poprzedniego postu i strasznie się ucieszyłam :)

Tak więc do teraz mój bilans wygląda tak:
Śniadanie (11:30) - Mleczny Start waniliowy ~ 238 kacl
Obiad (14:30) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) - 3 wafle ryżowe ~ 63 kacl
ZAPIEKANKA Z SAMYM SEREM  ~ nie mam pojęcia pewnie coś koło 300 kacl
Razem - 730/450 kacl

Ćwiczenia z aplikacji -76, 2
10 minut hula-hop z masażerem
Za chwilkę idę się przejść. Pewnie będzie to coś koło godziny.


Wysprzątałam cały pokój i zrobiłam porządek w ubraniach i książkach. Pomyślałam, że założę zeszyt, w którym będę zapisywała filmy jakie obejrzę w danym miesiącu i przeczytane książki. Takie zajęcie wakacyjne. Być może zostanie ze mną trochę dłużej niż przez wakacje :) 

Jakoś godzinę temu rozmawiałam z koleżanką. Zwierzyłam jej się ze swoich problemów. Powiedziała, że jutro po praktykach do mnie wpadnie. Może pomoże mi się trochę ogarnąć :)

Hmm nie mogę uznać, że radzę sobie z tą dietą, ale tak czy siak chciałabym ją dokończyć. Nawet jeśli tylko 1/4 z niej będzie w limicie to i tak będe dążyć do tego, żeby z dnia na dzień było coraz lepiej :D

Jutro ok 12 -13 przyjedzie D. Tak bardzo chciałam go zaskoczyć i schudnąć parę kilo :( No cóż, to nadal ta sama gruba jak świnia ja.

Trochę oszukałam i weszłam na wagę. 5 dni temu ważyłam 80,5 kg, dziś waga pokazała 78,0 kg. To tylko 2,5 kg, ale jeśli co 5 dni byłoby tyle to udałoby się spełnić mój cel :) 

Trzymajcie się ciepło i do jutra :)






sobota, 24 czerwca 2017

5. Dzień 3

Hej :)
Dziś też się nie popisałam. Miałam limit do 400, a zjadłam koło 900 kalorii. Dam sobie ostatnią szanse i jutro zobaczę jak to wyjdzie. Jeśli zawalę to pójdę za radą Latającego Masła i re.
Tak w ogóle to bardzo dziękuje za komentarze. Dzięki nim wiem, że nie jestem całkiem sama ^^

Wieczorem znowu wyszłam na spacer z kuzynami. Złapała nas ulewa, ale i tak trochę pochodziliśmy :) Ćwiczenia z aplikacji też zrobiłam. Gdyby tylko nie moja słabość do jedzenia.. Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie mieć czasu myśleć o jedzeniu.

Tak więc :
Śniadanie (11:45) - 30g płatków kukurydzianych, 100 ml mleka 0,5%  ~ 150 kacl
Obiad (15:00) - 4 chlebki wasa, plasterek serka żółtego ~ 129 kacl
Kolacja (18:00) I W TYM MOMENCIE STRACIŁAM KONTROLĘ
W ciągu całego dnia wypiłam 1,5 litra wody i litr czerwonej herbaty .
Czyli : 
ok. 900 / 400 kacl

Ćwiczenia z aplikacji - 68,6 
Spacer - 4 km - 262 kacl
Razem - 330,6 kacl

Zawaliłam.. znowu.

Zaplanowałam cały jutrzejszy dzień. Może to pomoże trzymać mi kontrolę. Jutro zrobię generalne porządki w pokoju ^^ Chociaż są zalety w takim bałaganie - rodzice omijają mój pokój szerokim łukiem :D 

Znacie może jakiś sposób na burczenie w brzuchu ? Gdy jestem sama to to nie problem, ale w towarzystwie trochę mi głupio :P Zapicie się wodą nie pomaga.

Do zobaczenia jutro. Oby z lepszymi wynikami ^^



piątek, 23 czerwca 2017

4. Dzień 2

Hej !
Dziś krótko zwięźle i na temat. Dzień zleciał szybko. Nie zrobiłam wiele...
Na 9 było zakończenie roku, wyrobiłam się z przyjaciółką na autobus o 10:20. Mamy od szkoły 1,5 km do dworca, ale ruch to zdrowie. Nasze relacje na razie są w miare dobre, ale nie wiem jak to będzie w wakacje. Rożnie z nami bywa. Znamy się od zerówki i aż do technikum jesteśmy w jednej klasie. Kocham P. ale czasem doprowadza mnie do szału :P

Jeśli chodzi o dietę ... zjebałam. Przyznaje się. Byłam w pełni świadoma co robie. Wstyd mi teraz o tym pisać, ale może to nauczy mnie myślenia do przodu. Pochłonęłam ok. 2000 kacl na 300 dziś dostępnych... Do 18 było w miare okej (mimo, że było lekko ponad limit), ale tata kupił mi i siostrze po dużej paczce chipsów. Zjadłam całą... cholernie mi wstyd :(((

Ćwiczenia mimo wszystko zrobiłam. Drugi dzień z 30-dniowego wyzwania fitness uznaje za zaliczony. Zrobiłam tak jak wczoraj - brzuch, pupe, nogi i ramiona. Spaliłam 66,2 kacl.

Przed 19 poszłam znowu na spacer razem z dwoma kuzynami. Przeszliśmy dziś 7,09 km. Zajęło nam to 1,30 h spokojnym tempem. Endomondo pokazało mi 458 spalonych kalorii.

Tak więc:
Zjedzone - ok. 2000 / 300
Spalone - 524,2

DZIEŃ 2 ABC LEKKA - PORAŻKA

Obiecuje, że jutro się postaram i zmieszcze się w 400 kacl :) 
Mój chłopak z powodu komplikacji wraca w poniedziałek. Nie wiem kiedy wyjeżdża znowu i kiedy tak w sumie go zobaczę, ale wiem jedno - nie zdążyłam schudnąć... 

Mam nadzieje, że chociaż Wy pamiętacie o swoim celu w takich momentach. Trzymajcie się ciepło.

czwartek, 22 czerwca 2017

3. Dzień 1 / Mega spacer :D

Witam ^^
Dzisiejszy dzień był jak najbardziej udany i optymistyczny (jak na mnie) :) Zacznę od małego streszczenia ^^

Wstałam trochę przed 10 i zjadłam śniadanie. Później mama kazała mi przymierzyć spodnie, żeby je skrócić i tu pojawił się problem..
Bez namysłu zdjęłam dresy i założyłam te jeansy. Pomiary zrobione i zaczęłam je ściągać. Zbyt późno się zorientowałam co zrobiłam. Mama spojrzała na moje nogi i zapytała co to za kreski. Milczałam i jak gdyby nigdy nic wróciłam do grania w nową gierke na telefonie. Powiedziała, że pogada o tym z tatą i, że takie coś się leczy u psychologa. No cóż.. jakby ktoś zainteresował się mną gdy byłam w drugiej gimnazjum to przyjęłabym to z wdzięcznością, ale nie teraz gdy już potrafię sobie radzić z tym sama.

To jedyny minus dzisiejszego dnia :)
Trzymałam się wyznaczonego planu i w ogóle :)) Pierwszy raz od dawna jestem sama z siebie zadowolona i super się czuje :D

A więc tak jak mówiłam - zważyłam się i zmierzyłam. Porażka, ale dążę, żeby było lepiej.

Waga - 80,5 kg
BMI - 26,9
Piersi - 92 cm
Talia - 82
Biodra (moja zmora) - 105 cm
Udo góra/środek - 64/58

Za 10 dni ponowię pomiary i obiecuje, że będzie znacznie lepiej. Dodam tylko, że mam figurę w kształcie gruszki.

Bilans:
Śniadanie (10:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 0,5%  ~ 114+36=150 kacl
Lunch (13:00) - 4 chlebki wasa żytnie, plasterek serka żółtego  ~ 84+45=129 kacl
Obiad (16:00) - 20g płatków kukurydzianych  ~ 76 kacl
Kolacja (19:00) - 2 wafle ryżowe (małe) - 42 kacl
Ćwiczenia:
30-dniowe wyzwanie fitness (początkujący plan 1)
brzuch, pupa, ramiona, nogi  - 64,5 kacl
spacer 1h 53min (8,78 km) - 565 kacl

Zjedzone kalorie -  398 / 400
Spalone kalorie - 629,5

1 DZIEŃ ABC LEKKA ZALICZONY :)))

Jutro zakończenie roku szkolnego. Średnia w tym roku wyszła mi jakoś 3,30.. najmniejsza jaką kiedykolwiek miałam :P A jak z u Was ? 

Jutro 300 kacl... dam z siebie wszystko ! 

Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia jutro ^^



środa, 21 czerwca 2017

2. Czas zacząć :D

Witam ! :) Post tak wcześnie, bo później nie będę miała czasu.

Dziś zostawiam za sobą wszystko czego tak nienawidziłam. Nie chce się męczyć z tym na co nie mam wpływu tylko iść dalej, a chociaż nie cofać się do tyłu.

Pozbędę się wszystkich słodkości z domu (chociaż nie mam wpływu na to co kupują mama z siostrą). Założę sobie dziś zeszyt, w którym będę zapisywać wymiary, wagę, bilanse, ćwiczenia i ilość płynów w ciągu dnia. Takie ułatwienie organizacji. Będzie mi łatwiej planować posiłki i analizować efekty.

Podjęłam decyzję o zaczęciu swojej zmiany od ABC Diet lekka. Jest ona na 30 dni i przedstawia się następująco :
                                                                           1. 400 kacl
                                                                           2. 300 kacl
                                                                           3. 400 kacl
                                                                           4. 500 kacl
                                                                           5. 450 kacl
                                                                           6. 650 kacl
                                                                           7. 650 kacl
                                                                           8. 400 kacl
                                                                           9. 300 kacl
    10. 400 kacl
    11. 500 kacl
    12. 450 kacl
    13. 650 kacl
    14. 700 kacl
    15. 400 kacl
    16. 300 kacl
    17. 400 kacl
    18. 450 kacl
    19. 500 kacl
    20. 650 kacl
    21. 700 kacl
    22. 400 kacl
    23. 300 kacl
    24. 450 kacl
    25. 500 kacl
    26. 450 kacl
    27. 650 kacl
    28. 700 kacl
    29. 400 kacl
    30. FAST

Chciałabym schudnąć na niej minimum 10 kg. Jest to możliwe z racji tego, że mam kilka kilogramów nadprogramowo. Więc moim celem w tej diecie jest osiągnięcie wagi 70 kg. To ogromna liczba w porównaniu do innych dziewczyn, ale sama jestem sobie winna. Ale chyba liczy się to, że chcę to zmienić, prawda ?

Raz na 10 dni, czyli co 1/3 diety dodam efekty. Z racji tego, że nie mam dziś czasu i za chwilę muszę się zbierać do wyjścia zacznę ją od jutra ^^ Oczywiście jak obiecałam nie przekroczę dziś 800 kacl :)

Jutro wieczorem pojawi się wpis :) Będą tam moje ogromne wymiary i waga, no i oczywiście bilans.

Życzę miłego dnia i do zobaczenia jutro :)

wtorek, 20 czerwca 2017

1. Nowy dzień

Hej ^^
Nowy dzień przyniósł za sobą wiele smutków, ale i radości. Rano obudziła mnie mama i pojechaliśmy na pogrzeb babci. Dziwnie było patrzeć pogrążonych w żalu i płaczących ludzi, a samemu nie czuć kompletnie nic. Mój kuzyn ładnie to skwitował.... "Ty to jesteś nieczuła suka". No cóż, nie urodziłam się taka.
Po południu zadzwonił D. z informacją, że wyjazd jest jutro rano i, że wpadnie. Nawet nie ogarnęłam swojego pokoju (niech wie w co się pakuje ^^ ). Dostałam od niego ogromne Merci... żegnaj dieto :(
Część upchnęłam siostrze, ale większa część została... wiem, że się nie powstrzymam ...

Dietę dziś zawaliłam. Nawet o niej nie myślałam, ale jutro będzie lepiej :) Daję słowo honoru. Postaram się trzymać granicy 800 kacl i dodam już całościowy bilans. Zważę się i zmierzę, zacznę pełną parą :)

Czy was też motywuje myśl o wakacjach ? Tyle czasu... wszystko na spokojnie można ogarnąć i w ogóle :) Nie ma presji ani pośpiechu. Wystarczy się zawziąć i dążyć do celu :))

Do zobaczenia jutro ^^

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Witam ^^

        Postanowiłam założyć bloga po to aby znaleźć swoje miejsce na ziemi. Niedługo wakacje... muszę ruszyć z miejsca, bo od dawna jestem w punkcie wyjścia i stałam się obojętna na wszystko wokół. 
        Moim życiowym celem od lat jest zejście do wagi 59 kg. Stało się to moim nałogiem, obsesją... jednak nic nie jest takie kolorowe bo od tego celu dzieli mnie 20kg. 

Od prawie roku mam do czynienia z Pro-Ana. 
Od prawie roku waga spada i wraca na miejsce. 
Od prawie roku nie potrafię wytrwać w swoich postanowieniach...

        Zamierzam wszystko zmienić. Zacząć od początku i w końcu zrealizować to o czym marzę. Koniec uciekania przed rzeczywistością, pora zacząć działać ! 
        Czasu mam mnóstwo, bo te wakacje spędzam w domu... moje 16 wakacje...
W tym roku kończę 17 lat. Od 13 roku życia chciałam schudnąć, w pewnym momencie się udało, ale z roku na rok waga wracała. 

      Będę starała się pisać codziennie, zamieszczać swoje bilanse, a wagę i wymiary raz w tygodniu. Oczywiście może się nie udać jeśli chodzi o taką systematyczność, ale jestem dobrej myśli.
      Chyba znowu spróbuję z lekką odmianą ABC Diet. Jutro mój chłopak wyjeżdża, chciałbym zaskoczyć go gdy wróci po trzech tygodniach i schudnąć jak najwięcej.

      Pozdrawiam cieplutko, do zobaczenia jutro :)