Na początek chciałabym bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim postem :D Dodały mi jeszcze więcej energii ^^
Zasnęłam dziś ok. 5 rano, a o 10:30 obudziła mnie mama. Mimo, że nie spałam wiele to czuję się bardziej wyspana niż jak śpię 10-12h ^^
Wstałam i pierwszym co zrobiłam było stanięcie na wadze. Przyznam, że miałam nadzieje na większe rezultaty, ale czego tu oczekiwać gdy ponad połowę bilansów przekroczyłam. Mimo wszystko jeśli utrzymam tępo, to do końca diety uda mi się osiągnąć pierwszy cel :)
Tak więc moje wymiary prezentują się następująco:
Waga - 77,1 kg (-3,4)
BMI - 25,8 (-1,1)
Piersi - 89 cm (-3)
Talia - 76,5 cm (-5,5)
Biodra - 102,5 cm (-2,5)
Udo góra/środek - 62 / 55 cm (-2 / -3)
1/3 diety za mną :)
Na szczęście czuję się lepiej niż wczoraj wieczorem. Było mi tak słabo, że zmusiłam się do wypicia kawy, której tak bardzo nienawidzę :P Widocznie miałam niskie ciśnienie, bo wróciło do normy po kawie :)
Dzisiejszy bilans :
Śniadanie (11:00) - 30g płatków kukurydzianych, 100ml mleka 1,5% ~ 159 kacl
Kolacja (17:00) - wafel ryżowy ~ 21 kacl
W ciągu dnia 2 lody Big Milk śmietankowe ~ 168 kacl
Razem:
348/400 kacl
Trochę żałuje tych lodów, ale na szczęście zmieściłam się w limicie :)
Ćwiczenia z aplikacji - 125,2 kacl
Chciałam pokręcić trochę hula-hopem, ale próba skończyła się zwinięciem z bólu :P Wczoraj kręciłam pierwszy raz od dawna i jestem troszeczkę poobijana. Mam nadzieje, że jutro będę mogła już normalnie kręcić ^^
Dopadło mnie dziś trochę przemijanie. Zdałam sobie sprawę, że minęło już pół roku. Niedługo skończę 17 lat... bardzo nie chcę dorastać. Boję się tego. Czas tak szybko ucieka. Na szczęście już nie stoję w miejscu tak jak wcześniej :)
Jutro przyjeżdża D. Cieszę się, ale też trochę denerwuję. Czeka nas poważna rozmowa :/ Oby wszystko skończyło się dobrze.
Mam plany co do swojego pokoju. Chciałabym go pomalować na szaro. Aktualnie jest niebieski z czego jedna ściana jest w malunkach w tematyce Anime i w graffiti. Trochę mi szkoda tych moich wypocin, ale chciałabym zacząć od nowa, a pokój przepełniony przeszłością mi to utrudnia.
Jutro dzień 11 mojej diety. Jestem pozytywnie nastawiona :) Nie zjem zbyt wiele skoro będę miała gościa, a to cieszy mnie jeszcze bardziej ^^
Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia jutro :3
Gratuluję świetnego bilansu! :3
OdpowiedzUsuńCo do hula-hop... znam to, to zło, ale uzależniające zło. :"D
Trzymaj się, Słońce! :3
piękny bilans :)
OdpowiedzUsuńGratuluje efektów ♥
http://olimoth.blogspot.com/
Gratuluję efektów, jest super! ♥
OdpowiedzUsuńCzasami dobrze pozwolić sobie np. właśnie na lody, słodycze etc., a że zmieściło się w bilansie, to jest świetnie (niestety, u mnie pewnie skończyłoby się napadem, więc podziwiam ;) ).
Ostatnio też myślałam o tym przemijaniu, mam wrażenie, że to dopiero kilka tygodni, od kiedy siedzę w gównie chorób psychicznych, a w tym roku miną cztery lata... Już nie mówiąc o tym, że za 3 lata będę dorosła (choć to jeszcze trochę czasu, ale jednak), a wciąż czuję, że jestem małą, zagubioną dziewczynką.
Będę trzymać kciuki, żeby wszystko (ta poważna rozmowa) przebiegło jutro dobrze.
Trzymaj się, kochana! ;*
Ja niestety jeszcze nie spróbowalam kręcić hula hop. Ale ostatnio dużo o nim słyszę.
OdpowiedzUsuńW ciągu 10 dni zrzucić tyle kilogramów to nie lada wyczyn.
Po tym jak zachorowałam, rodzice przemeblowali mój pokój. Miałam okropne żółte ściany, które przypominały mi o wszystkim. Po remoncie są szare. Uspokajają mnie i kocham budzić się w tak jasnym miejscu(meble mam białe) jednak nie mogę powiedzieć, żeby to coś zmieniło, nadal nie wyszłam z choroby, ale na szczęście mam swój azyl..
Nie martw się tymi lodami. Jak zaczniesz sobie wszystkiego odmawiać, to w pewnym momencie rzucisz się na to ze wzmożoną siłą. Trzymaj się kruszynko.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawawe czy masz zwykłe hula hop czy z wypustkami takimi, ja raz kręciłam takim pseudo ujędrniającym to później tydzień miałam na brzuchu sińce :/
OdpowiedzUsuńBilanse masz piękne :* i gratuluję efektów!
Nasz organizm jest cwany. Czasem mimo tego, ze dłuzej śpimy, to się nie wysypiamy, a wystarczy parę godzin i jesteśmy wypoczęci. Niezły paradoks :P
OdpowiedzUsuń________
chcebycchuda98.blog.pl